Fatalna pogoda nie zdołała zachęcić inwestorów do powrotu na warszawski parkiet po jednodniowej przerwie. Większość z nich nadal kontynuowała wypoczynek czego dowodem były skrajnie niskie obroty w trakcie piątkowych notowań. Przez cały dzień właściciela zmieniły na GPW akcje za zaledwie 0,33 mld zł. Były zatem o 54 proc. niższe od średnich obrotów w kwietniu i aż o 64 proc. niższe od średnich obrotów od początku roku.
Podobny scenariusz miał jednak w piątek miejsce na sporej części giełd światowych, na których handel, po czwartkowym święcie pracy, wyglądał bardzo blado, mimo że ostatnia sesja obfitowała w ciekawe komunikat makroekonomiczne.
W piątek na rynek trafiły doniesienia o kwietniowej koniunkturze w przemyśle najważniejszych europejskich gospodarek i całej strefy euro. W większości (w tym dla eurolandu) były nieco lepsze od oczekiwanych co nie zapobiegło jednak spadkom na głównych parkietach Starego Kontynentu. Bardzo słabo wypadł analogiczny odczyt dla Polski. PMI znalazł się na poziomie ledwie 52 pkt. zamiast prognozowanych 54,2 pkt. W marcu odczyt sięgnął 54 pkt.
Dlatego przez większą część dnia główne indeksy w Warszawie były pod presją sprzedających. Dopiero po godz. 15 popyt zdołał na kilkanaście minut zdobyć wyraźną przewagę co pozwoliło indeksom odrobić część strat. Kupujących do aktywności zachęciły solidne dane makroekonomiczne zza oceanu dotyczące kwietniowego bezrobocia, które zmalało do 6,3 proc. z 6,7 proc. miesiąc wcześniej. Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym w poprzednim miesiącu znalazło aż 288 tys. osób, najwięcej od stycznia 2012 r., co w połączeniu z wcześniejszymi informacjami o rosnących dochodach i wydatkach Amerykanów powinno cieszyć. Podobnie pozytywnie należy traktować informacje o rosnących szybciej niż oczekiwano zamówieniach na dobra trwałe. Nieco poniżej oczekiwań wypadł jedynie odczyt o marcowych zamówieniach w amerykańskim przemyśle, które były o 1,1 proc. większe niż w lutym (analitycy oczekiwali 1,4-proc. zwyżki). Być może dlatego giełda nowojorska, które zaraz po starcie szybko zyskiwała na wartości (co pomogło nieco giełdom europejskim) o godz. 17 wróciła do punktu wyjścia.
Sztuka ta nie udała się GPW. Na zamknięciu WIG20 tracił 0,29 proc., do 2432,06 pkt. WIG30 malał o 0,28 proc., do 2582,75 pkt. a WIG o 0,21 proc., do 51782,38 pkt. Pod kreską finiszowały też indeksy średnich i małych firm. Warszawskiej giełdzie najbardziej ciążyły w piątek PGNiG (przecena o 1,3 proc.) i PZU (0,7 proc.). Najsłabiej zachowywało się jednak LPP, które rozczarowało kwietniowymi danymi o sprzedaży, która była tylko 15 proc. większa niż rok temu. We wcześniejszych miesiącach tempo wzrosty było daleko większe. Dlatego akcje straciły 2,4 proc. Po ponad 1 proc. zyskały za to Kernel (rano taniał przeszło 3 proc.), KGHM i mBank. Z mniejszych firm wyróżniał się Sobieski, który podrożał 10,9 proc. Ukraiński Agroton potaniał z kolei 6,2 proc.