Eksperci uważają, że polskie grupy energetyczne dobrze się sprzedadzą na giełdzie nawet mimo braku koniunktury. Jednak terminy kolejnych ofert publicznych są odsuwane.
Okazało się, że przygotowania wymagają więcej czasu niż początkowo zakładano. Nawet poznańska Enea, która już po raz drugi przymierza się do debiutu, nie przeprowadziła oferty latem i to mimo licznych zapowiedzi. Najbliższy termin to październik. Zaplanowano emisję 30 proc. akcji na podwyższenie kapitału. Większość ma trafić do finansowych inwestorów instytucjonalnych, także zagranicznych. Spełniając ich oczekiwania, uzupełniono prospekt o skonsolidowane dane finansowe za pierwsze półrocze obejmujące wszystkie firmy tworzące grupę. Było to o tyle istotne, że pod koniec ubiegłego roku do Enei została przyłączona Elektrownia Kozienice, która jest najważniejszym wytwórcą energii dla grupy.
Szacuje się, że poznańskiej firmie uda się pozyskać z giełdy 2,5 mld zł. Enea zamierza przeznaczyć te pieniądze na inwestycje, w tym na nowy blok w kozienickim zakładzie.
– Bez giełdy znacznie trudniej byłoby realizować inwestycje – przyznaje Dariusz Lubera, prezes Tauron Polska Energia, drugiej co do wielkości firmy w branży.
Tauron, który skupia Południowy Koncern Energetyczny oraz firmy sprzedające energię: Energia Pro i Enion, w najbliższych 12 latach zamierza przeznaczyć na inwestycje, głównie w elektrowniach, około 20 mld zł. Szczegółowe plany będą znane w październiku. Na razie jest mowa o emisji akcji pozwalającej podnieść kapitał o 30 proc. Ponieważ Tauron ma znacznie większy potencjał niż Enea, może ściągnąć z rynku 4 – 4,5 mld zł.