David Cameron wystąpił na dorocznej konferencji CBI, największej brytyjskiej organizacji zrzeszającej środowiska biznesowe (odpowiednika polskiej Konfederacji pracodawców Lewiatan). Jego przemówienie było częścią kampanii wyborczej – za sześć miesięcy Brytyjczycy będą głosować w wyborach parlamentarnych.
David Cameron przekonywał, że za jego rządów brytyjska gospodarka zaczęła znów nabierać rozpędu i jest faworytem zagranicznych inwestorów – i to pomimo zaplanowanego na 2017 r. referendum, w którym Anglicy opowiedzą się za lub przeciw dalszemu członkostwu ich kraju w Unii Europejskiej.
– W ostatnich latach w naszym kraju powstało netto ponad 2 mln miejsc pracy. Przyciągamy więcej inwestycji, niż wszystkie pozostałe kraje UE razem – podkreślał dodając, że celem Wielkie Brytanii powinno być pozostanie w Unii pod warunkiem, że Unia się zreformuje. – Nie możemy udawać, że debata na temat przyszłości Unii się nie odbywa. Naszym obowiązkiem jest zabranie głosu w tej dyskusji i przedstawienie naszych argumentów. Celem Wielkiej Brytanii powinno być pozostanie w Unii Europejskiej, ale pod warunkiem, że będzie to Unia zreformowana – przekonywał Cameron.
David Cameron przedstawił swój plan gospodarczy, który ma dać Anglii napęd do rozwoju gospodarczego w nadchodzących latach. Opiera się on na trzech filarach: reformie polityki imigracyjnej, wzmocnieniu systemu edukacji oraz inwestycjach w infrastrukturę.
- Musimy zadbać o to, żeby nasz kraj przyciągał najlepszych i najlepiej wykształconych. Chcemy, żeby przyjeżdżały do nas osoby, które widzą tu szanse swojego rozwoju zawodowego, a nie korzystania z benefitów brytyjskiego systemu socjalnego - mówił brytyjski premier. Temat polityki imigracyjnej budzi duże emocje. – Imigracja okazała się skuteczną odpowiedzią na niedobory rąk do pracy, których w ostatnich latach doświadczali brytyjscy przedsiębiorcy – stwierdził Sir Mike Rake, szef CBI. – Jesteśmy jednak świadomi tego, że to, co miało pozytywy wpływ na biznes, może być inaczej postrzegane przez opinię publiczną – dodał. Celem brytyjskiego rządu jest ograniczenie imigracji w przyszłym roku do kilkudziesięciu tysięcy w ujęciu netto (różnica pomiędzy liczbą osób przyjeżdżających i wyjeżdżających). To bardzo ambitny cel zważywszy na to, że w ubiegłym roku na Wyspy Brytyjskie przyjechało 242 tys. imigrantów.