Rynek crowdfundingu udziałowego (z ang. ECF – equity crowdfunding) nad Wisłą wystrzelił, a o skali tego boomu świadczą dane z raportu Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce (ZPF), który „Rzeczpospolita" publikuje jako pierwsza. Jeszcze w 2015 r. firmy poprzez emisje w sieci otrzymały od inwestorów nieco ponad 300 tys. zł. W 2021 r. było to już niemal 124 mln zł. W latach 2016–2021 rynek ten wzrósł aż o 4868 proc.
Czytaj więcej
Popularny aktor Maciej Zakościelny w ramach kampanii crowdfundingowej kupuje udziały jednego ze startupów. Czy celebryci rozkręcą w Polsce modę na finansowanie innowacyjnych firm w sieci?
Ale na tym nie koniec. Branża będzie rosnąć wraz z limitem emisji ECF. Dziś górna granica to 1 mln euro, ale ma ona zostać podniesiona do 2,5 mln euro, a finalnie sięgnąć pułapu 5 mln euro. To sprawi, że strumień pieniędzy, który dziś płynie do emitentów, zamieni się wręcz w rwącą rzekę.
Rekordowy rok
Eksperci są spokojni o przyszłość tego wciąż raczkującego w naszym kraju sektora i podkreślają, że stanie się on ważnym kanałem pozyskania finansowania, i to nie tylko dla startupów, ale też dojrzałych firm. – W 2021 r. nie uchwalono ustawy o finansowaniu społecznościowym przedsięwzięć gospodarczych i rynek działał według starych reguł, czyli maksymalny poziom emisji wynosił 1 mln euro. A mimo to rynek ECF zanotował kolejne rekordy – 85 emisji, blisko 124 mln zł pozyskanego kapitału, 16 aktywnych platform crowdfundingowych. Te liczby napawają optymizmem – mówi Artur Trzebiński, doradca ds. ekonomicznych ZPF.