Te dodatkowo pieniądze w państwowej kasie zawdzięczaliśmy dobrej koniunkturze gospodarczej. Więcej ludzi, niż planowano, miało pracę, wynagrodzenia też rosły szybciej, podobnie jak zyski firm. W tym roku będzie podobnie. Nowością jest tylko to, że resort finansów nie bał się ogłosić szacunków tych dodatkowych, nieplanowanych dochodów. Pytanie – po co.
W całym kraju pracownicy sfery budżetowej domagają się pieniędzy, a tu resort finansów obwieszcza, że ma dodatkowe 5 miliardów. Oczywiście z punktu widzenia gospodarki najkorzystniej byłoby te dodatkowe dochody wykorzystać na zmniejszenie deficytu. Ale czy to się uda? Gilowskiej się nie powiodło. Teraz będziemy mieli okazję sprawdzić odporność posłów Platformy Obywatelskiej i PSL.