27 marca 2012 roku Michael York kończy 70 lat
Gwiazdor ma imponującą filmografię, w dorobku ponad 150 ról i nagrody, choć bez tej najbardziej pożądanej – Oscara. Ale o dobrym aktorstwie świadczy nie tylko liczba statuetek. Także talent, wszechstronność i forma, która nie przemija z upływem lat. I tu kariera Michaela Yorka może stanowić wzór do naśladowania.
Ostatnio rzadziej pojawia się na ekranie. Dlatego cieszy fakt, że dwie ostatnie produkcje z jego udziałem związane są z Polską. Gwiazdor wcielił się w postać narratora w „Świadectwie" (2008) – fabularyzowanym dokumencie na podstawie wspomnień kardynała Stanisława Dziwisza o Janie Pawle II, a w „Młynie i krzyżu" (2011) Lecha Majewskiego zagrał Nicholasa Jonghelincka, kolekcjonera zafascynowanego obrazem Pietera Bruegla. Aktor już wcześniej pracował z Polakami (w filmie Jerzego Skolimowskiego „Najlepszą zemstą jest sukces" z 1984 r. wcielił się w polskiego arystokratę), ale dopiero teraz miał okazję odwiedzić nasz kraj.
Często podkreśla w wywiadach, że dzięki swojemu zawodowi stał się obywatelem świata. Urodził się w Anglii i tam zaczynał karierę, ale od 35 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, ma amerykański paszport i żonę Amerykankę. Śmieje się, że swoją narodowość najchętniej określiłby jako „Angloamerykanin". A dopytywany przez dziennikarzy, czy po tylu latach za Oceanem przetrwało w nim coś typowo angielskiego, odpowiada, że owszem: akcent i poczucie humoru.
Naprawdę nazywa się Michael Hugh Johnson. Urodził się 27 marca 1942 roku w angielskim Fulmer. W dzieciństwie miał wypadek i złamał sobie nos, co na szczęście nie przekreśliło mu potem drogi do kariery. York wspomina, że aktorstwem zainteresował się wcześnie. Chodził do podstawówki na przedmieściach Londynu i tam spotkał nauczyciela, który prowadził amatorski szkolny teatr. Michael szybko odkrył, że występy sprawiają mu przyjemność, i choć jako kierunek studiów na Oksfordzie wybrał język angielski, ze swojej pasji już nie zrezygnował. W czasach studenckich zjeździł prawie całą Wielką Brytanię z zespołem National Youth Theatre, którego jednym z opiekunów był sir Laurence Olivier.