Dokument Wirtualna wojna Jacka Bławuta w HBO

"Wirtualna wojna" Jacka Bławuta to pasjonujący dokument pokazujący świat gier komputerowych

Publikacja: 21.04.2012 01:01

Dokument Wirtualna wojna Jacka Bławuta w HBO

Foto: materiały prasowe

Red

Film zapowiada początkowa plansza: „II wojna światowa trwa nadal. Największy konflikt w dziejach ludzkości przeniósł się do Internetu. Jest rok 1944, amerykańskie bombowce B-17 pod eskortą Mustangów, wspierane przez Aliantów i Rosjan prowadzą zmasowane naloty na niemieckie miasta. Myśliwskie dywizjony Luftwaffe, w tym cud techniki - odrzutowce Me 262, stają do decydującej walki".

Widzowie poznają internetowych graczy, którzy na symulatorach lotów rozgrywają w czasie rzeczywistym powietrzne bitwy, a ich wirtualny świat jest bardzo realny. Wszystko odbywa się z poszanowaniem zasad walki powietrznej i historycznego tła. Jacek Bławut przepytał graczy nie tylko z Polski, ale także ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Rosji. Dla nich to nie tylko zabawa, czy sposób spędzania czasu, ale drugie życie. Mają różne zawody - ksiądz, dentysta, były marines, student. Są w różnym wieku, kawalerowie i żonaci.

- Misiu, jeszcze dwie misje i wracam - relacjonuje swoje rozmowy z partnerką jeden z graczy.

Jedna z żon mówi, że musiała nauczyć się dzielić swoim mężem z jego grającymi kolegami. Nieprzypadkowo zajmują się tą właśnie grą - miniona historia wciąż wzbudza w nich emocje, wielu utożsamia się ze swoimi dziadkami, ojcami, którzy brali udział w walkach II wojny światowej. Na mnie wrażenie zrobił występujący w filmie młody Niemiec, który płakał opowiadając o swoim dziadku. Zgłosił się on dobrowolnie w 1940 roku do hitlerowskiego wojska i rozstrzeliwał Żydów na Ukrainie jako członek oddziału specjalnego... Wśród polskich graczy są i walczący po niemieckiej stronie, którzy wyjaśniają, że to dla nich jedynie zabawa, choć przyznają się też do niechęci do Rosjan. Koledzy walczący po polskiej stronie bez skrupułów nazywają ich folksdojczami.

- Takie niemieckie dywizjony złożone z folksdojczów często próbują nas sprowokować - nie kryje irytacji członek polskiej eskadry.

Emocje są duże, czasem tak rozhuśtane, że trudno odróżnić gdzie kończy się zabawa, a zaczyna życie. Na granicy uzależnienia, determinacja w grze rośnie. Na powietrznym froncie gracze czują się jak żołnierze gotowi na walkę do ostatniej kropli krwi. Filmowe kadry pokazują ich hipnotycznie wpatrzonych w ekrany komputerów i ich czoła zroszone potem. Kiedy razem z kolegami łączą się w eskadry, wykonują kolejne loty, walczą - zapominają o realnym świecie.

Niezwykły to film, bo niesie tyle emocji, że nie można się od niego oderwać. Jackowi Bławutowi udało się też pokazać różnych bohaterów, z których niemal każdy jest materiałem na osobną opowieść.

 

Film zapowiada początkowa plansza: „II wojna światowa trwa nadal. Największy konflikt w dziejach ludzkości przeniósł się do Internetu. Jest rok 1944, amerykańskie bombowce B-17 pod eskortą Mustangów, wspierane przez Aliantów i Rosjan prowadzą zmasowane naloty na niemieckie miasta. Myśliwskie dywizjony Luftwaffe, w tym cud techniki - odrzutowce Me 262, stają do decydującej walki".

Widzowie poznają internetowych graczy, którzy na symulatorach lotów rozgrywają w czasie rzeczywistym powietrzne bitwy, a ich wirtualny świat jest bardzo realny. Wszystko odbywa się z poszanowaniem zasad walki powietrznej i historycznego tła. Jacek Bławut przepytał graczy nie tylko z Polski, ale także ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Rosji. Dla nich to nie tylko zabawa, czy sposób spędzania czasu, ale drugie życie. Mają różne zawody - ksiądz, dentysta, były marines, student. Są w różnym wieku, kawalerowie i żonaci.

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP