Układ zamknięty Bugajskiego - recenzja filmu

Ryszard Bugajski zrobił ważny film o współczesnej Polsce, w której pokutuje jeszcze mentalność wyniesiona z poprzedniej epoki – pisze Barbara Hollender

Publikacja: 03.04.2013 18:40

"Układ zamknięty”

"Układ zamknięty”

Foto: kino świat, Krzysztof Kowalski kk Krzysztof Kowalski

W zrealizowanych w 1995 roku "Graczach" Bugajski sportretował rozgrywki polityczne, jakie toczyły się w czasie pierwszych wolnych wyborów prezydenckich w 1990 roku.

W "Układzie zamkniętym" znów przygląda się polskiej transformacji. Pokazuje kraj, w którym rodzi się nowa klasa biznesmenów. Z dużym oporem: narażona na próby przejęcia dorobku przez urzędników, często wywodzących się ze skompromitowanej w komunizmie nomenklatury, dziś dobrze urządzonej w nowej rzeczywistości.

Pierwowzorem dla twórców „Układu..." stała się autentyczna sprawa z 2003 roku. Bugajski obserwuje system sprawiedliwości, w którym obywatel, nawet działając zgodnie z prawem, nie jest w stanie obronić się przed represjami urzędu. Na pierwszy plan wysuwa się w filmie postać prokuratora Kostrzewy, doprowadzającego – razem z kumplami ze skarbówki – do zniszczenia przedsiębiorców.

Janusz Gajos znakomity w roli Kostrzewy stara się swojego bohatera ocieplić, ale scenariusz wielkich szans mu na to nie daje. Z punktu widzenia współczesnego kina „Układ zamknięty" jest zbyt czarno-biały. Jednak może dzięki temu film jest wyrazisty, a pokazując bezkarność władzy – przeraża. Młode pokolenie filmowców ucieka od polityki. Twórca „Przesłuchania" przygląda się współczesności, nieobojętny na to, jak w nowej rzeczywistości kształtuje się moralność Polaków.

 

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP