19 zł za pierwszy miesiąc czytania RP.PL
„Rzeczpospolita” najbardziej opiniotwórczym medium października!
Aktualizacja: 15.01.2025 10:37 Publikacja: 11.07.2024 10:06
Barbara Gruszka-Zych i Krzysztof Zanussi
Foto: Grzegorz Lityński
Jak udało się pani pokazać Krzysztofa Zanussiego poprzez niemal intymny kontekst jego ulubionych przedmiotów i miejsc, w których żyje – domu w Laskach, mieszkania na warszawskim Żoliborzu i w centrum Paryża?
Takie książki jak „Zanussi. Przez przedmioty” nie biorą się z chwilowych spotkań. Z panem Krzysztofem poznaliśmy się nieomal przed 35 laty. Zwykle zwraca mi uwagę, bym o tym nie wspominała, bo to mnie postarza. Ale w tej chwili go nie słucham, bo dla lepszego wprowadzenia w tę książkę ma to znaczenie. Kiedy przygotowywaliśmy do wydania „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”, zrodził się pomysł na powstanie opowieści o reżyserze i jego żonie, oglądanych przez otaczające ich rzeczy. „Chciałbym zachować pamięć o przedmiotach wypełniających wnętrza naszych domów. W książce nie zginęłyby razem z dodającymi im życia historiami” – podzielił się wtedy swoim planem pan Krzysztof. Zainspirowała mnie ta myśl, bo od zawsze fascynuję się przedmiotami, których wiele utrwaliłam w wierszach. To milczący świadkowie mijającego czasu, zapewniający nam poczucie bezpieczeństwa, a jednocześnie wyrywający nas z niego poprzez przywoływane wspomnienia. Bo któż z nas, próbując choć przez chwilę wrócić do przeszłości, nie przechowuje przybyłych z dzieciństwa misiów i lalek z coraz bardziej zatartymi buziami? Ile na dnie naszych szuflad leży starych notesów i kalendarzy, z których dawno uciekły daty?
„Kompletnie nieznany” Jamesa Mangolda z Timothéem Chalametem jako młodym Bobem Dylanem odniósł sukces w Ameryce. Teraz wchodzi na ekrany kin m.in. w Polsce.
W wieku 94 lat zmarł senior polskiego teatru i kina, aktor współpracujący z Józefem Szajną i Jerzym Grzegorzewskim w Studio, gdzie zagrał ostatni spektakl w styczniu. W „Odysei” Warlikowskiego był Odysem, zastępując zmarłego nagle Zygmunta Malanowicza.
Los Angeles walczy z ogniem. Przełożono ogłoszenie nominacji do Oscarów. Przekładane i zawieszane są terminy premier oraz produkcji. Odbudowę miasta może komplikować konflikt gubernatora Davida Newsoma (demokrata) i prezydenta Donalda Trumpa.
W wieku 89 lat zmarła Barbara Rylska, popularna aktorka teatralna i filmowa. Kinomani uwielbiali ją m. in. za rolę żony męża, „który z zawodu jest dyrektorem” w „Poszukiwany, poszukiwana”. Ceniono ją za nowe wersje klasycznych piosenek.
„Babygirl” Haliny Reijn i „Kiedy nadchodzi jesień” Francois Ozona to dwa filmy skrajnie różne. Co je łączy? Tolerancja i brak moralizatorskiego tonu.
Najnowsza produkcja skandalizującego reżysera – Patryka Vegi – zebrała w polskich mediach miażdżące recenzje. Widzowie też nie dopisali. Danych zza granicy na razie brak.
W wieku 94 lat zmarł senior polskiego teatru i kina, aktor współpracujący z Józefem Szajną i Jerzym Grzegorzewskim w Studio, gdzie zagrał ostatni spektakl w styczniu. W „Odysei” Warlikowskiego był Odysem, zastępując zmarłego nagle Zygmunta Malanowicza.
Los Angeles walczy z ogniem. Przełożono ogłoszenie nominacji do Oscarów. Przekładane i zawieszane są terminy premier oraz produkcji. Odbudowę miasta może komplikować konflikt gubernatora Davida Newsoma (demokrata) i prezydenta Donalda Trumpa.
W wieku 89 lat zmarła Barbara Rylska, popularna aktorka teatralna i filmowa. Kinomani uwielbiali ją m. in. za rolę żony męża, „który z zawodu jest dyrektorem” w „Poszukiwany, poszukiwana”. Ceniono ją za nowe wersje klasycznych piosenek.
„Babygirl” Haliny Reijn i „Kiedy nadchodzi jesień” Francois Ozona to dwa filmy skrajnie różne. Co je łączy? Tolerancja i brak moralizatorskiego tonu.
Nienawiść jest dziś wszędzie. Politycy coraz częściej dzięki niej wygrywają, nie licząc się z ceną, jaką płacą za to społeczeństwa – mówi wybitny dokumentalista Gianfranco Rosi.
A myślę sobie czasem, że jeszcze mógłbym napisać kilka opowiadań, których kiedyś nie napisałem. W zeszycie mam szkic powieści – drugiej części „Domu pod Lutnią”. W ostatnich latach nie potrafiłem się zmobilizować, aby to napisać. Teraz żałuję, bo obecnie podjęcie takiego wyzwania przekracza moje możliwości.
Co łączy łotewską laborantkę w ośrodku badawczym pod Moskwą, partyzantki z Petersburga tańczące queer tango na przekór wielkiej Rosji oraz słoweńskie wcielenie Marii Janion romansującej z młodszą o kilkadziesiąt lat kobietą? Odpowiedź przynosi „Trojka” Izabeli Morskiej.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas