O czym śpiewała Janis Joplin

Interesujący dokument „Janis", który jest już w kinach, kusi do porównań z „Amy", ale to opowieść o zupełnie innych czasach.

Aktualizacja: 24.01.2016 19:37 Publikacja: 24.01.2016 17:38

I Janis Joplin, i Amy Winehouse należą do „klubu 27" – do artystów, którzy zmarli, nie przekroczywszy tej granicy wieku. Spotkali się ze śmiercią na własne życzenie, uzależnieni od alkoholu, narkotyków, najczęściej wpędzeni w depresję.

Amy Winehouse to jednak wciąż postać artystycznie bliska; Janis Joplin, która śmiertelną dawkę heroiny wstrzyknęła sobie 45 lat temu, to ktoś z zamierzchłej przeszłości. Przetrwało kilka jej piosenek: „Me and Bobby McGee", „Mercedes Benz", „Summertime", a i one słuchane są coraz rzadziej.

W filmie Amy Berg Janis śpiewa niemal nieustannie. To nic, że czasem tylko w tle, że zachowały się jedynie strzępki filmów z występów. Wystarczy minuta obcowania z jej drapieżnym, histerycznym głosem, by się przekonać, że to wokalistka absolutnie wyjątkowa.

Amy i Janis były niedostosowane do życia, próbowały wyśpiewać swoje problemy. Niespodziewanie spadła na nie sława, a one nie potrafiły sobie z nią poradzić. Janis była szczęśliwa tylko na estradzie, gdy koncert się kończył, zostawała sama i pojawiały się kłopoty – wspomina w filmie jeden z jej przyjaciół. To samo dałoby się powiedzieć o Amy.

Opowieść o Brytyjce pojawiła się u nas wcześniej, więc teraz dokument o Janis Joplin może wydawać się wtórny. Ale choć ich biografie mają punkty wspólne, w filmie Berg oglądamy zupełnie inną rzeczywistość.

Świat, w którym wzrastała Janis, to spokojna rodzina, ojciec, inżynier, całe niemal życie przepracował w jednej fabryce. Opowiadają o tym jej siostra i brat. Trzeba było mieć odwagę, by w prowincjonalnym Teksasie u schyłku lat 50. zacząć śpiewać bluesa i robić to nie gorzej niż czarni. Janis w takim śpiewaniu odnalazła siebie, a potem pojechała do Kalifornii szukać wolności.

Film o niej jest też portretem amerykańskiej młodzieży z lat 60., która odrzuciła wzorce rodziców, rozpoczynając obyczajową rewolucję. To także portret świata, którym nie rządził wszechwładnie jak dziś show-biznes, próbujący dopasować do swych reguł każdą niepokorną artystkę, również Amy Winehouse. Janis robiła i śpiewała, co chciała. A jednak to były pozory wolności, w listach pisanych do matki ciągle usprawiedliwiała się ze swych życiowych wyborów.

Gdyby została w rodzinnym Port Arthur, być może nie zabiłyby jej narkotyki. Ale byłaby równie nieszczęśliwa. W końcu jako nastolatka sięgnęła po bluesa dlatego, by dać znać, że nie umie znaleźć sobie miejsca w świecie. To nie był pęd do sławy, lecz prośba o pomoc, której nie otrzymała.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu