Banksy jako reżyser filmu Wyjście przez sklep z pamiątkami

"Wyjście przez sklep z pamiątkami", debiut reżyserski Banksy'ego, sławnego artysty graffiti, od piątku w kinach

Publikacja: 11.11.2010 18:03

Banksy pokazuje się w filmie, ale nadal chowa twarz

Banksy pokazuje się w filmie, ale nadal chowa twarz

Foto: Gutek Film

Banksy nie poddaje się schematom. Gdy spróbował reżyserii, upichcił smakowitą mieszankę gatunków. Dawno nie ubawiłam się równie dobrze na filmie, który wcale nie jest komedią. Więcej – konkluzją można się przerazić, jeśli ktoś wierzył w niezawisłość sztuki. "Wyjście przez sklep z pamiątkami" pozbawi go złudzeń. Ale naiwnych w artystycznym światku coraz mniej.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,3,562643.html]Zobacz galerię zdjęć[/link] [/wyimek]

Sam Banksy, najsłynniejszy grafficiarz, zachowuje twarz, choć nadal ją chowa. Zamiast swojej facjaty wystawia przed kamerę nalane oblicze niejakiego Therry'ego Guetty, właściciela ciucholandu, z adhd oraz na poziomie znacznie poniżej Forresta Gumpa. To on staje się bohaterem filmu – maniakalnym operatorem. Można mieć wątpliwości: dokument czy mistyfikacja?

To jednak nieistotne. Liczy się dosadna charakterystyka mechanizmów sławy. Jeśli Therry jest figurą fikcyjną, punkty dla Banksy'ego: stworzył pełnokrwisty symbol. Jeśli T.G. istnieje, brawa dla Banksy'ego za rekonstrukcję jego kariery.

Guetta nie potrafi usiedzieć w miejscu, nocami nie sypia i non stop filmuje co w zasięgu wzroku. Kiedy trafia na trop streetarterów, czyli artystów tworzących na ulicznych murach, także nocnych marków, odkrywa przygodę życia. Zaczyna rejestrować ich poczyna- nia. Największe jego marzenie – spotkać Banksy'ego, o którym sporo się nasłuchał.

I staje się! Pozornie kontakt przynosi obydwu stronom korzyść. Filmowiec amator staje się sługą-podnóżkiem dla swe- go guru, aż ten zaczyna odczuwać zmęczenie jego obecnością. Na odczepne sugeruje montaż materiałów zebranych przez Guettę. Dokument okazuje się kompletnym fiaskiem. Skoro na filmowca się nie nadaje, niech Therry weźmie się do sztuki, radzi Banksy. I oto nieudacznik przeobraża się w Mr Brainwasha, o którym rychło staje się głośno.

Ten film nie jest jednak optymistyczną bajką w hollywoodzkim stylu, "Wyjście przez sklep z pamiątkami" ma przygnębiający finał. Mr Brainwash, tępak i beztalencie, podbija rynek sztuki, media oraz publiczność. Trafia nawet do renomowanych kolekcji, bo ma smykałkę do autopromocji. Nie zdradzę, jaką metodą były właściciel szmateksu dostaje się na szczyt. Ro- bi to legalnie, choć amoralnie – czego w swej głupocie nie zauważa.

Za to Banksy, a także inni grafficiarze wiedzą, co warta jest nowa gwiazda – zabłysła dzięki nim. Gorzka pigułka, tym trudniejsza do przełknięcia, że oni szczycą się odpornością na komercję. Ich siłą – niezależność. Ich zasadą – anonimowość. Taki romantyczny etos. Niespodziewanie pomogli w karierze dywersantowi. On okazał się ich najsilniejszą konkurencją.

Nie wiem, czy to pociecha – ale ten schemat już wielokrotnie przerabialiśmy: bunt spacyfikowany przez rynek. Tak było z młodzieżową subkulturą końca lat 60., z rockiem, punkiem i hip-hopem. Nie inaczej z ulicznymi malunkami. Na początku grafficiarze szli ramię w ramię z afroamerykańskim zrywem muzycznym; niekiedy byli to ci sami ludzie. Stara gwardia streetarterów – ci, którzy zaczynali w latach 70. i 80. – należała do pokolenia wyjętych spod prawa. W odczuciu większości mazanie po murach równało się wandalizmowi; w odczuciu autorów – graffiti łączyły kreatywność z przygodą. Powoli dostrzegano plastyczne walory tych malunków. Kiedy zjawiskiem zajęli się marszandzi, wiadomo było, że nadchodzi kres niezawisłości ulicznych artystów. W ostatnich latach uliczne obrazki stały się modne. Trafiły do galerii, nawet muzeów; wydawane są z nimi albumy. Film Banksy'ego z pewnością napędzi im nowych fanów.

A co z autorem "Wyjścia…"? Dziękuję, ma się dobrze. Otrzymał kolejne propozycje w branży filmowej. Ale nadal nie ujawnia personaliów.

 

Banksy nie poddaje się schematom. Gdy spróbował reżyserii, upichcił smakowitą mieszankę gatunków. Dawno nie ubawiłam się równie dobrze na filmie, który wcale nie jest komedią. Więcej – konkluzją można się przerazić, jeśli ktoś wierzył w niezawisłość sztuki. "Wyjście przez sklep z pamiątkami" pozbawi go złudzeń. Ale naiwnych w artystycznym światku coraz mniej.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,3,562643.html]Zobacz galerię zdjęć[/link] [/wyimek]

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP