Dzieci imigrantów, choć przychodzą na świat w nowych ojczyznach, zazwyczaj tak o nich nie myślą – związki z kulturą rodziców są zbyt silne. Pan urodził się w Niemczech...
Dennis Todorovic:
Nie uważam się za Niemca, nie traktuję Niemiec jako swojej ojczyzny. Na pewno nie jest tą jedyną, bo przez jakiś czas mieszkałem też w Pradze, gdzie studiowałem reżyserię. Moja mama jest Czeszką, a tata Czarnogórcem. Wychowałem się w małym miasteczku na południu Niemiec. Lubię mieszkać w multietnicznej Kolonii – gdzie rozgrywa się akcja „Sekretu Saszy" – bo jej mieszkańcy to wspaniali, bardzo życzliwi i otwarci ludzie. Tacy są dziś Niemcy. Wciąż czują się winni za II wojnę światową i bardzo uważają, żeby kogoś nie urazić.
W Warszawie uczestniczył pan w zajęciach Mistrzowskiej Szkoły Andrzeja Wajdy. Czy dała coś ona panu jako przyszłemu filmowcowi?
Oczywiście! Ma bardzo interesująco pomyślany program i ciekawych wykładowców.