Rozmowa z tygodnika "Przekrój"
Malarz, rzeźbiarz, projektant mebli, plakatów, scenografii, twórca ilustracji, fotograf. Jak można określić Rodczenkę?
– Konstruktywista i produktywista. Jego twórczość można nazwać projektowaniem otoczenia człowieka, a może lepiej – projektowaniem człowieka i jego świata. Od codziennych przedmiotów po architekturę, od ubioru po myśli, od indywidualnej psychiki po masowe zachowania. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że był jednym z pierwszych designerów. Dekorował kawiarnię, projektował przedmioty użytkowe z metalu (lampy) i drewna (meble), znane są szkice tkanin z powtarzającymi się linearnymi formami kół, a także podobnie dekorowane talerze i serwisy do herbaty. Lubił się fotografować w kombinezonie roboczym własnego projektu. Utrwalając na fotogramach masowe święta, radosne defilady, sportowe pokazy, żołnierskie parady i robotników wielkich budów, wyobrażał sobie, że jest „inżynierem ich dusz", projektantem „kolektywnego człowieka". W jednym z listów z Paryża w 1925 r. pisał, że patrząc na zachodnią publiczność, chciałby już wrócić do Rosji, bo tam trzeba pracować, jedynie tam można wszystko wprowadzić w ruch i nadać czemuś cel. Oczywiście miał na myśli komunizm.
Od czego zaczynał?
– W twórczości Rodczenki widziałbym trzy etapy zainteresowania fotografią. Pierwszy to fotomontaż, przede wszystkim do książek jego przyjaciela Włodzimierza Majakowskiego, okładki pism, plakaty do filmów Dżigi Wiertowa. Wszędzie tutaj fotografia nie występuje jeszcze jako odrębna dyscyplina.