Jakie wyzwania i szanse widzą dla swoich przedsiębiorstw menadżerowie przemysłu odzieżowego ze Stanów Zjednoczonych? Na to pytanie próbują odpowiedzieć autorzy najnowszego sondażu wśród osób decyzyjnych z branży. Wyniki ankiety mogą być inspirujące dla polskich firm modowych.
Od kilku lat stowarzyszenie branżowe US Fashion Industry Association i profesor Sheng Lu, specjalizujący się w studiach nad modą i odzieżą na Uniwersytecie Stanowym Delaware, przeprowadzają badanie wśród menadżerów z branży odzieżowej. Dzięki tej powtarzalności możemy śledzić biznesowe trendy, które choć mają swoją amerykańską specyfikę, dobrze obrazują bieżące wyzwania.
Jakie wyzwania są najważniejsze dla menadżerów branży odzieżowej?
Osoby decyzyjne najbardziej niepokoi inflacja w USA i perspektywy rozwoju gospodarczego kraju (50 proc. pierwszych i drugich wskazań wśród najbardziej palących problemów), czyli pytanie o perspektywy popytu na ich towary. Drugim najważniejszym zmartwieniem jest konieczność sprawdzania łańcuchów dostaw pod kątem wykorzystywania pracy przymusowej (45 proc.). Co trzeciego badanego najbardziej niepokoi wzrost kosztów produkcji i materiałów, czyli strona kosztowa ich biznesu. Dla ponad 20 proc. – znacząco więcej niż w latach ubiegłych – najpoważniejszym wyzwaniem jest znalezienie łańcuchów dostaw alternatywnych wobec Chin. Jeszcze rok temu kwestia ta była na 11. miejscu na liście menadżerskich zmartwień. Czy to wyzwania specyficzne dla Stanów Zjednoczonych? Wydaje się, że choć mają amerykański kontekst, to niepewność co do popytu na towary oraz rosnące koszty mają swój globalny wymiar. Podobnie de-risking wobec Chin, a więc szukanie alternatyw produkcyjnych, będzie coraz ważniejszy także w Europie.
Specyficzny kontekst ma oczywiście kwestia wykorzystywania pracy przymusowej w związku z wejściem w życie ustawy o zapobieganiu takich praktyk wobec mniejszości ujgurskiej w Chinach (The Uyghur Forced Labor Prevention Act – UFLPA). Na jej mocy znacząco zwiększyła się odpowiedzialność firm za ich kooperantów, de facto zmuszając amerykańskich przedsiębiorców do udowodnienia, że ich dostawcy w zamieszkałym przez Ujgurów Sinciangu nie wykorzystują pracy przymusowej. Z punktu widzenia branży istnieje ryzyko, że podobne regulacje będą stosowane także wobec innych państw i regionów.
Dla polskich przedsiębiorców nie oznacza to tylko konieczności większej ostrożności na rynku amerykańskim, ale także realną perspektywę, że podobne rozwiązania chroniące pracowników przed wyzyskiem zostaną przyjęte także w Unii Europejskiej. Niemcy już przyjęli podobne – choć dużo łagodniejsze – ustawodawstwo. Rośnie nacisk, aby szczegółowiej uregulować zapobieganie wykorzystania pracy przymusowej w łańcuchach dostaw na poziomie UE.
Co robią amerykańscy menadżerowie, by uniknąć oskarżenia o wykorzystanie pracy przymusowej?
Istotne są nie tylko wyzwania, ale też praktyki mitygowania ryzyka. Z badania wynika, że osoby decyzyjne skupiają się głównie na trzech typach praktyk. Po pierwsze, proszą swoich kooperantów – nie tylko bezpośrednich, ale w całym łańcuchu dostaw - o „dostarczenie bardziej szczegółowych informacji na temat zgodności” ich praktyk z istniejącymi regulacjami. Po wtóre, decydują się zainwestować w „uczestnictwo w warsztatach i innych wydarzeniach edukacyjnych w celu lepszego zrozumienia obowiązujących przepisów”.
Czytaj więcej:
Jednak najbardziej zwraca uwagę trzecia praktyka, czyli „celowe ograniczanie pozyskiwania towarów z krajów wysokiego ryzyka”. Prawie czterech na pięciu menadżerów zaczęło to robić. Dlatego amerykańskie firmy odzieżowe aktywnie dążą do dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia poza Azją, aby złagodzić ryzyko związane z pracą przymusową, szczególnie w odniesieniu do produktów bawełnianych.
Jak osoby decyzyjne widzą Chiny?
Amerykańskie firmy odzieżowe są głęboko zaniepokojone pogarszającymi się dwustronnymi relacjami USA-Chiny i planują przyspieszyć „zmniejszanie ekspozycji na Chiny” w celu ograniczenia ryzyka (de-risking). W 2023 r. ponad 40 proc. respondentów stwierdziło, że zaopatruje się w Chinach w mniej niż 10 proc. swoich produktów odzieżowych, co stanowi wzrost z 30 proc. respondentów rok temu i znaczący wzrost z zaledwie 20 proc. w 2019 r.
Zmienia się więc model biznesowy. Dotychczas zdecydowana większość produktów zlecano do produkcji w Państwie Środka i w Wietnamie, a inni jedynie uzupełniali listę kooperantów, co ochrzczono skrótem „Chiny plus Wietnam plus wiele”. Obecnie dominuje model „Azja plus reszta świata”. Prawie wszyscy respondenci (97 proc.!) twierdzą, że co najmniej 40 proc. wartości ich zaopatrzenia pochodzi z krajów azjatyckich innych niż Chiny. Do tego prawie 80 proc. osób odpowiadających na ankietę planuje ograniczyć pozyskiwanie odzieży z Chin w ciągu najbliższych dwóch lat, przy czym rekordowo wysoki odsetek - 15 proc. - planuje „zdecydowanie ograniczyć” dostawy zza Wielkiego Muru.
Czytaj więcej
Chiński rząd znalazł sposób, jak w przyszłości utrzymać oraz wesprzeć łańcuchy dostaw w sektorach najbardziej perspektywicznych.
Odchodzenie od związków z ChRL ma jednak dwa istotne ograniczenia. Po pierwsze, zmniejszenie „ekspozycji na Chiny" będzie większym wyzwaniem w odniesieniu do surowców tekstylnych w perspektywie krótko- i średnioterminowej, ponieważ ponad 70 proc. respondentów zaopatruje się obecnie w różne przędze, tkaniny i akcesoria tekstylne z Chin. Nie ma tu porównywalnych kosztowo i jakościowo alternatyw. Do tego dochodzi coraz większa konkurencja chińskich marek odzieżowych w USA, zwłaszcza wśród młodych Amerykanów. Portale e-commerce Temu i Shein podbijają ten rynek cenami, szybkością dostaw i różnorodnością asortymentu.
Jeśli nie Chiny, to kto?
Wśród preferowanych alternatyw wyłaniają się znane polskim firmom z branży inne państwa Azji, takie jak Wietnam, Bangladesz i Indie. Istnieją już tam stosunkowo duże moce wytwórcze i doświadczenie w produkcji, sytuacja gospodarcza i polityczna jest relatywnie stabilna, a koszty pracy – konkurencyjne wobec chińskich.
Jednak amerykańskie firmy myślą też o innych źródłach dostaw. Oczywistym dla nich kierunkiem jest pobliski Meksyk, z którym USA wiąże umowa o wolnym handlu (USMCA). Poza tym obiecujące są państwa Ameryki Środkowej, zrzeszone dzięki umowie CAFTA-DR (Dominican Republic-Central America Free Trade Agreement). Są to lokalizacje nie tylko bliskie, ale także podatne na amerykański lobbying, jeśli chodzi o obowiązujące tam regulacje. Obecnie amerykańscy przedstawiciele branży starają się o liberalizację zasad importu tekstyliów i bawełny do państw CAFTA-DR.
Podobny kierunek myślenia – połączenie geograficznej bliskości z potencjalnym wpływem na regulacje – mógłby przynieść korzyści europejskim producentom odzieży. Zapewne interesującym dla Europejczyków kierunkiem może być Azja Centralna lub Afryka Północna.
Dwa ważne trendy w branży odzieżowej
Z raportu wynikają jeszcze przynajmniej dwa inne ważne wnioski. Radykalnie zmieniają się najbardziej poszukiwane specjalizacje pracowników w branży. Wedle przewidywań, menedżerowie w latach 2023-2028 zatrudniać będą przede wszystkim specjalistów od łańcuchów dostaw, analityków danych oraz ekspertów od zrównoważonego rozwoju i środowiska.
Czytaj więcej:
To poszukiwanie odpowiedzialności środowiskowej współgra z innym trendem, jakim jest coraz częstsze oferowanie odzieży z recyclingu. Prawie 60 proc. osób ankietowanych twierdzi, że co najmniej co dziesiąty produkt odzieżowy w ich ofercie już wykorzystuje włókna tekstylne pochodzące z recyklingu lub włókna tekstylne pozyskane zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju. Kolejne 60 proc. deklaruje, że planuje „znacznie zwiększyć” w ciągu najbliższych pięciu lat udział takich produktów na półkach swych sklepów.