Czy Polska jak Wielka Brytania postawi na wiatr na morzu?

Do 2020 r. Wielka Brytania planuje 18 GW mocy morskich wiatraków i obniżenie ceny tej energii o 40 proc.

Publikacja: 15.10.2012 03:00

Czy Polska jak Wielka Brytania postawi na wiatr na morzu?

Foto: Fotorzepa, SLAWOMIR MIELNIK SLAWOMIR MIELNIK

W Europie moc instalacji wiatrowych na morzu za 8 lat ma przekroczyć 40 GW - to tyle, ile dziś wszystkich mocy energetycznych ma Polska. Zdaniem ekspertów sukcesem będzie, gdy Polska w tej perspektywie zbuduje 0,5-1 GW takich mocy (obecnie mamy zero) o wartości ok. 3,5 mld euro. A za granicą inwestycje te radzą sobie bardzo dobrze, choć ich prowadzenie okazuje się czasem bardzo skomplikowane.

- Obecnie projekty brytyjskie dotyczące wiatru na morzu obejmują w sumie ponad 46 GW, bo Wielka Brytania ma największy potencjał wiatru na świecie - mówi Richard Howard z The Crown Estate, właściciela gruntów podmorskie inwestycje (aktywa owartości8,1 mld funtów brytyjskich). Na Wyspach budują głównie SSE, RWE, Centrica, E.ON, EDF i Iberdrola, ale także EDPR, Dong czy Vattenfall. Obecnie w Wielkiej Brytanii zainstalowane moce morskich farm wiatrowych to ponad 2 GW.

- Wielka Brytania chce do 2020 r. mieć 11-18 GM energii z wiatru na morzu, ale 18 GW będzie możliwe przy obniżeniu ceny do100 funtów za MWh - mówi Howard. Obecna cena to 140 funtów, ale zdaniem The Crown Estate jej obniżenie jest możliwe m.in. dzięki usprawnieniu turbin (to wyzwanie głównie dla firm Siemens i Vestas, które dominują na brytyjskim rynku, kontrolując w sumie ok. 95 proc. tamtejszego rynku), ale też system wsparcia państwa (m.in. obowiązek zakupu danej energii, zrewidowana ustawa energetyczna itp.).

Jednak, jak pokazują Sarah Pirie i Paola Low z EDPR na przykładzie szkockiej zatoki Moray Firth, inwestorów w morskie farmy wiatrowe czeka wiele wyzwań, głównie środowiskowych, ale nie tylko.

- Hałas podczas palowania, czyli budowy wiatraków, może szkodzić ssakom morskim, inwestycje od lutego do września włącznie ogranicza tarło ryb, dochodzi jeszcze ochrona ptaków, a także sprawa rybołówstwa oznaczeniu gospodarczym, którego nie można wyłączyć - wylicza Pirie.

Z kolei Paola Low przekonuje, że z czasem wiatrak w morzu tworzy sztuczną rafę, co pozwala rybom natworzenie siedlisk. Dodaje jednak, że problemy inwestorów to także żegluga, archeologia, wojskowość czy lotnictwo.

Zdaniem dr. Macieja Matczaka z Akademii Morskiej w Gdyni branża ta może być impulsem dla morskich portów, zwłaszcza tych mniejszych.

- Np. Władysławowo, Ustka czy Łeba mogłyby budować konstrukcje potrzebne morskim wiatrakom, bo są w niewielkiej odległości od terenu potencjalnych farm, co daje niższe koszty, także późniejszego serwisu - tłumaczył.

Jego zdaniem wpłynęłoby to także na zwiększenie zatrudnienia w woj. pomorskim, gdzie obecnie7 proc. z 2,24 mln ludzi pracuje w przemyśle morskim.

- Szanse na to, że morskie farmy wiatrowe w Polsce powstaną są, ale nie powiedziałbym, że duże. Brakuje nam przede wszystkim technologii. Bo patrząc na metro czy drogi, to nawet gdy mamy know-how, są popełniane błędy, a tu nawet tej wiedzy nie ma. Budowa farmy wiatrowej to kwintesencja projektu, który przygotowuje się pięć lat. Być może to kwestia czasu, ale patrząc na to, które firmy dostały na razie pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp, to nie mają doświadczenia. Dlatego więcej pozwoleń potrzeba dla firm z doświadczeniem, które wiedzą, jak budować - powiedział w rozmowie z Rz Jarosław Pole, przewodniczący grupy ds. offshore w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej.

PGE rezygnuje z planów wejścia w projekty wiatrowe w Niemczech i Wielkiej Brytanii -  powiedział cytowany przez PAP wiceprezes PGE Wojciech Ostrowski. Wiosną spółka informowała, że prowadzi due dilligence farm wiatrowych za granicą i że byłaby zainteresowana akwizycjami m.in. w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Jednak projektami w Polsce PGE jest nadal zainteresowana. Także tymi na morzu - PGE ma już bowiem kilka tzw. PSZW (pozwoleń na budowę sztucznych wysp) z resortu transportu (Baltica  1, 2 i 3)  - pierwszego kroku niezbędnego do inwestycji. Warto przypomnieć, że z kolei kilkanaście dni temu Reuters informował, że z inwestycji w lądowe wiatraki w Polsce wycofają się Iberdrola i Dong (mają w sumie osiem farm o łącznej mocy ok. 300 MW).

W Europie moc instalacji wiatrowych na morzu za 8 lat ma przekroczyć 40 GW - to tyle, ile dziś wszystkich mocy energetycznych ma Polska. Zdaniem ekspertów sukcesem będzie, gdy Polska w tej perspektywie zbuduje 0,5-1 GW takich mocy (obecnie mamy zero) o wartości ok. 3,5 mld euro. A za granicą inwestycje te radzą sobie bardzo dobrze, choć ich prowadzenie okazuje się czasem bardzo skomplikowane.

- Obecnie projekty brytyjskie dotyczące wiatru na morzu obejmują w sumie ponad 46 GW, bo Wielka Brytania ma największy potencjał wiatru na świecie - mówi Richard Howard z The Crown Estate, właściciela gruntów podmorskie inwestycje (aktywa owartości8,1 mld funtów brytyjskich). Na Wyspach budują głównie SSE, RWE, Centrica, E.ON, EDF i Iberdrola, ale także EDPR, Dong czy Vattenfall. Obecnie w Wielkiej Brytanii zainstalowane moce morskich farm wiatrowych to ponad 2 GW.

Ekonomia
Chcemy spajać projektantów i biznes oraz świat nauki i kultury
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności