Popyt na recyklat podbił jego ceny do tego stopnia, że od kilku miesięcy jest droższy od oryginalnych tworzyw prosto z rafinerii. I to znacząco. – Surowiec z rafinerii kosztuje dzisiaj ok. 1100 euro za tonę, a recyklat 1350–1400 euro, czyli prawie dwa razy więcej niż jesienią zeszłego roku – dodaje Krzysztof Wiśniewski, prezes spółki Eurocast, która jest dużym producentem folii z tworzyw sztucznych do produkcji plastikowych opakowań do żywności i wyrobów medycznych. Przy 40 tys. tonach produkcji zużywa rocznie ok. 7 tys. ton regranulatów.
Jeszcze większy problem mają firmy, których produkcja zakłada duży udział surowca z recyklingu. – Nasze dotychczasowe działania zmierzały do maksymalizacji udziału recyklatów, co wynikało także ze względów biznesowych, gdyż były one tańsze. Jeśli udało nam się wyprodukować bezpieczne opakowania z większym udziałem regranulatu, to nasza konkurencyjność rosła – wyjaśnia prezes KGL, gdzie ponad 80 proc. materiału do produkcji pochodzi z recyklingu. Teraz, gdy recyklaty są nawet o 10–20 proc. droższe od pierwotnych surowców, ich stosowanie z biznesowego punktu widzenia stało się absurdalne.
Podpatrzeć Litwę
Głównym powodem wzrostu cen recyklatów jest ich niedobór, wynikający w dużej mierze z braku surowca, bo ten w większości trafia na wysypiska. Według najnowszych danych Eurostatu w 2018 r. tylko niespełna 36 proc. odpadów z plastiku trafiało w Polsce do recyklingu. Jak przypomina Lech Skibiński, system recyklingu tworzyw sztucznych w Polsce jest oparty o butelki PET do wody. Poziom ich recyklingu szacuje się na 50 proc., ale to zbyt mało, jak na rosnące potrzeby firm.
– Ceny popularnych butelek PET, HDPE, jak również folii z polietylenu są najwyższe w historii. Recyklerzy muszą konkurować o ten odpad – zaznacza Szymon Dziak-Czekan. – Naszym problemem jest zbyt mały poziom zbiórki butelek PET, niższy niż w innych krajach. Na Litwie, która ma świetnie rozwinięty system kaucyjny, 90 proc. butelek trafia do powtórnego przerobu – dorzuca szef Eurocastu.
O recyklat konkurują też producenci butelek PET, którzy sami inwestują w jego wytwórnie. Tak jak globalna grupa ALPLA, która ma w Polsce cztery fabryki opakowań z tworzyw sztucznych i zakład recyklingu. – Brakuje nam odpowiedniej ilości butelek do produkcji recyklatu, który jest wykorzystywany w wielu wyrobach z tworzyw – przyznaje Mariusz Musiał, dyrektor zarządzający ALPLA w Polsce.
Deficyt recyklatu sprawia, że firmy muszą szukać jego źródeł także poza Polską. – Sprowadzamy recyklat z całej Europy, a wiem, że jest nawet import z Azji, choć trzeba na to uzyskać zezwolenie – twierdzi Skibiński. – Nawet przy wysokich cenach dostępność recyklatu z PET jest zbyt mała i musimy sprowadzać go z zagranicy, np. z Litwy – przyznaje prezes Eurocastu.