Potrzeba ochrony środowiska to wyraz troski społeczeństwa o przyszłe pokolenia, co oznacza konieczność podejmowania konkretnych działań już teraz. Jak będzie wyglądał nasz świat, jeśli nie zaczniemy jeszcze skuteczniej dbać o planetę?
Weronika Michalak: Dziś już nie mamy wyjścia i musimy dbać o planetę. Nie chodzi tu o „modę" czy bycie „trendy". Każdego roku z powodu smogu umiera ok. 50 tys. osób w Polsce, a miliony chorują na różnorodne schorzenia. Ludzie tracą zdrowie i życie również z powodu konsekwencji zmiany klimatu: m.in. wielotygodniowych fal upałów, rozprzestrzeniających się chorób wektorowych, ekstremalnych zjawisk pogodowych. Mówiąc o tych zależnościach nie próbujemy nikogo straszyć, a jedynie zmobilizować do działań, by uniknąć jeszcze gorszych konsekwencji. Bez troski o środowisko będziemy mieć do czynienia z silnie zanieczyszczonym powietrzem, wodą czy glebami, a nasze otoczenie przestanie być zdatne do życia. Zmiana klimatu to proces, który wciąż się nasila i będzie skutkował jeszcze większą liczbą ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak gwałtowne burze, ulewy, susze, powodzie. Wyzwaniem będzie także opanowanie rozprzestrzeniania się chorób wektorowych, w tym tropikalnych, jak denga czy malaria, które już pojawiły się w Europie. Poczucie ciągłego zagrożenia wpłynie także na kondycję psychiczną społeczeństw, a także ze względu m.in. na problemy z wodą czy dostępem do żywności, wielomilionowe migracje. Oprócz tego realne jest zagrożenie kolejną pandemią. W takiej sytuacji system opieki zdrowotnej, przytłoczony innymi problemami, nie będzie w stanie sprawnie funkcjonować. Musimy mieć świadomość, że to wszystko może się wydarzyć, ale jest szansa na uniknięcie czarnego scenariusza – podejmując codzienne działania oraz wywierając presję na polityków, by podejmowali mądre decyzje.
Jaka jest nasza świadomość ekologiczna i jak się przekłada na konkretne działania – wiemy, co należy robić i działamy czy też biernie się przyglądamy?
Świadomość ekologiczna w społeczeństwie rośnie, co pokazują liczne badania. Coraz więcej osób interesuje się zagadnieniami dotyczącymi zanieczyszczeń środowiska czy skutkami zmiany klimatu. Wiemy i robimy więcej niż 10–15 lat temu, ponieważ zdajemy sobie sprawę jakie konsekwencje wywołuje degradacja środowiska. Bardzo ważną rolę odgrywa tutaj dla edukacja najmłodszych – tylko w ten sposób młodzi ludzie przygotują się na wyzwania związane ze zmianami zachodzącymi na naszej planecie. Już w tej chwili widoczne jest zainteresowanie „zielonymi" tematami u młodzieży, przejawiające się m.in. udziałem w ruchach społecznych, strajkach klimatycznych czy marszach propagujących hasła ekologiczne. Nieco inaczej zachowują się ich rodzice. Pokolenie osób w wieku 30–40 lat jest częściowo wyedukowane i świadome zagrożeń, ale z drugiej strony są to osoby, które cenią sobie własny komfort. I choć deklarują, że chcą żyć w zielonych miastach, niełatwo ich np. namówić, by zamienili auto na rower czy autobus. Z kolei osoby starsze dostrzegają konieczność działań i zauważają np. zanikanie pór roku, ale z racji swojego wieku czy stanu zdrowia rzadko podejmują odpowiednie kroki, które mogą realnie cokolwiek zmienić. Jednak wpływ na środowisko ograniczać może, a nawet powinien, każdy z nas. Świadome społeczeństwo to konsumenci dokonujący odpowiedzialnych, choćby drobnych, codziennych wyborów. Kluczową rolę w zakresie wprowadzania regulacji odgrywają oczywiście także samorządy i decydenci. Mam nadzieję, że wszystkie zmiany, które zachodzą obecnie na poziomie unijnym, zostaną wdrożone jak najszybciej, przyspieszą odbudowę środowiska po wieloletniej, degradującej działalności człowieka. Działania indywidualne są kluczowe, ale to regulacje prawne bywają często skuteczniejsze w krótkim horyzoncie czasowym. Dlatego powinny iść one w parze.
Czyli żeby cokolwiek się zmieniło, trzeba nam odgórnie narzucić rozwiązania?