Szacuj swoje możliwości bardzo ostrożnie

Jeśli zależy ci przede wszystkim na tym, by pożyczyć jak najwięcej, w przyszłości możesz mieć problemy. Lepiej się zastanów, na jaki kredyt cię stać

Publikacja: 01.10.2009 01:25

Szacuj swoje możliwości bardzo ostrożnie

Foto: Rzeczpospolita, Tomasz Wawer Tom Tomasz Wawer

Najpierw pojawia się pomysł: kupię mieszkanie, samochód, wyjadę na kurs angielskiego za granicę, wymienię sprzęt w kuchni. Potem zastanawiamy się, skąd wziąć na to pieniądze. Może pożyczyć w banku? Zaczynamy więc przeglądać oferty różnych instytucji finansowych.

Odwrotna sytuacja zdarza się bardzo rzadko. Bo któż w pierwszej kolejności sprawdza swoją zdolność kredytową, a dopiero potem – na podstawie tych informacji – podejmuje decyzję, co i za ile kupi? Klienci proszą w bankach o wyliczenie maksymalnej zdolności kredytowej, chcą pożyczyć jak najwięcej, po cichu licząc, że wystarczy na zakup upragnionego dobra.

Jak banki ustalają naszą zdolność kredytową? Posługują się w tym celu tzw. scoringiem, czyli metodą punktową. Na podstawie wielu informacji na temat klienta, głównie finansowych, przyznawane są punkty. Ich suma pozwala określić, jak duże ryzyko wiąże się z udzieleniem kredytu danej osobie.

W analizie scoringowej banki biorą pod uwagę różnorodne kryteria, np. zawód, wykształcenie, wiek i stan cywilny, wysokość miesięcznych dochodów, okres zatrudnienia w tym samym przedsiębiorstwie czy nawet posiadanie telefonu, samochodu, ubezpieczenia na życie.

Po przeanalizowaniu wszystkich tych informacji bank sprawdza, czy suma punktów zdobytych przez klienta mieści się poniżej tzw. dolnego progu przyznania kredytu – wtedy klient dostanie odpowiedź odmowną, czy też powyżej. Jeżeli ocena jest tylko trochę powyżej tego progu, można się spodziewać, że bank przyzna kredyt, ale będzie się domagał dodatkowego zabezpieczenia, np. w postaci polisy na życie.

Czy zrobiona przez nas samych ocena własnej zdolności kredytowej powinna być identyczna z tą bankową? Niekoniecznie.

Po pierwsze bank może nie brać pod uwagę jakichś naszych dochodów, bo w modelu oceny zdolności kredytowej klienta się ich nie ujmuje (np. banki na ogół nie uwzględniają alimentów zasądzonych na rzecz dzieci). Wtedy nasza faktyczna zdolność może być większa niż określona przez bank.

Bank wylicza (na podstawie własnych modeli), ile wydajemy na każdą osobę w gospodarstwie domowym. Jeżeli żyjemy skromnie, mimo niezłych dochodów, lub nasze prawie dorosłe dzieci zarabiają po szkole w sklepie na własne kieszonkowe, to możemy wydawać mniej, niż szacuje bank. I wtedy nasza rzeczywista zdolność będzie trochę większa.

Jednak w takich sytuacjach nie za wiele da się zrobić. Tłumaczenie w banku, że faktycznie dysponujemy co miesiąc większą kwotą, że w stosunku do nas powinno się stosować inną miarę, rzadko przynosi skutek. Nawet życzliwość urzędnika (któremu przecież zależy, żebyśmy wzięli kredyt) nie na wiele się zda, gdy analityk kredytowy z centrali powie zdecydowane „nie”.

Może się też zdarzyć odwrotna sytuacja. Bank zbyt optymistycznie oszacuje naszą zdolność. I to jest znacznie bardziej niepokojące z punktu widzenia stabilności naszych finansów.

Bank, wyliczając nasze wydatki, na każdego członka rodziny stosuje średnie, które nie uwzględniają specyficznego stylu życia. Analityk kredytowy nie bierze pod uwagę kosztów drogiego kursu jazdy konnej naszego dziecka, dużych wydatków na utrzymanie domu czy luksusowego auta, weekendowych wycieczek zagranicznych. Nie dopisuje do naszych miesięcznych rachunków 1000 zł wydanych na wyścigi konne czy kolejne pary nowych butów.

Dlatego warto samemu sprawdzić, jaka jest nasza bezpieczna zdolność do spłacania kredytu. Jak to zrobić? Można na przykład sięgnąć do Internetu, gdzie są dostępne różne kalkulatory. Po wpisaniu potrzebnych danych pokazują, na jakie raty nas stać bez nadwerężania naszego budżetu.

Proste wyliczenie można też zrobić samemu, stosując tzw. regułę 50/50. Najpierw trzeba od dochodu netto (na rękę) odjąć wszystkie bieżące wydatki na codzienne utrzymanie. W ten sposób otrzymujemy kwotę, którą co miesiąc mamy do dyspozycji.

Najbezpieczniej dla naszych finansów będzie wtedy, jeżeli z tej kwoty najwyżej połowę przeznaczymy na spłatę miesięcznych rat kredytu. A co z drugą połową? Najlepiej ją odłożyć czy zainwestować, tak aby w razie pogorszenia sytuacji finansowej można było z oszczędności czasowo uzupełniać braki w domowym budżecie.

Jest to warunek dosyć rygorystyczny i może ograniczyć znacząco możliwości zadłużenia się. Ale to najbezpieczniejsze rozwiązanie. Jeżeli na spłatę zobowiązań kredytowych przeznaczamy więcej niż 80 proc. pieniędzy, które pozostają nam po opłaceniu wszystkich bieżących wydatków, to narażamy się na ryzyko wpadnięcia w pułapkę kredytową, gdy nasza sytuacja finansowa się pogorszy.

[ramka][b]Gdy chcesz się zadłużyć, pomyśl też o oszczędzaniu[/b]

- Szacuj bezpiecznie swoją zdolność kredytową, stosując regułę 50/50. Odejmij od dochodu netto wydatki na codzienne utrzymanie. Najwyżej połowę wyliczonej w ten sposób kwoty możesz przeznaczyć na spłatę kredytu. Pozostałą część odłóż na czarną godzinę. Przyda się, na wypadek gdyby twoja sytuacja finansowa się pogorszyła.

- Jeśli myślisz o kredycie, pomyśl też o drugiej stronie swojego domowego bilansu, o oszczędzaniu. Część nadwyżek finansowych lokuj np. w banku, tak by były łatwo dostępne w razie potrzeby. Część inwestuj. Gromadząc kapitał przez wiele lat, w dużym stopniu uniezależnisz się od konieczności zaciągania kredytów.

- Pomyśl o sytuacjach, których nie można przewidzieć, ale można je sobie wyobrazić: śmierć, ciężka choroba, wypadek, bezrobocie. Czy wiesz, skąd weźmiesz pieniądze na spłatę kredytu w takiej sytuacji? Może warto się od tych zdarzeń ubezpieczyć?

- Jeśli naprawdę zależy ci na zwiększeniu wiarygodności kredytowej, zadbaj o dobrą historię kredytową. Dla banku bardziej wiarygodnym klientem jest taki, który już korzystał z ofert kredytowych i terminowo regulował raty, niż taki, który do tej pory nigdy się nie zadłużał. Bo ta druga osoba jest wielką niewiadomą. System informacji o kredytobiorcach nie ma żadnych danych na jej temat.

- Trzeba jednak pamiętać, że karty kredytowe czy limity dopuszczalnego zadłużenia na koncie osobistym obniżają zdolność kredytową bez względu na to, czy z limitów tych korzystamy. Dlatego przed złożeniem wniosku o duży kredyt (np. hipoteczny) warto rozważyć, czy nie lepiej zrezygnować z tego typu produktów.[/ramka]

[ramka]Zobacz, jak uniknąć pułapki kredytowej. [b][link=http://rp.pl/pulapkakredytowa]Wypełnij anonimową ankietę[/link][/b], a dostaniesz bezpłatną poradę eksperta[/ramka]

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego