Jak podał wiceprezes Atomstrojeksportu (spółka koncernu Rosatom), Aleksandr Dybow, pierwszy blok białoruskiej elektrowni ruszy w 2017 r., a nie jak wcześniej zapowiadano w 2016 r. Drugi ma być gotowy w 2018 r.
Strony wciąż negocują umowę. W 2009 r. Łukaszenko chciał od Rosji kredyt 9 mld dol. na budowę elektrowni. W styczniu premier Putin zaoferował 6 mld dol.
Łukaszenko, który wciąż zadłuża kraj i któremu brakuje waluty na spłaty najpilniejszych kredytów, chce od Rosji uzyskać jak najwięcej. W zamian Rosjanie wybudowaliby elektrownię i przez kilkanaście lat ją zarządzali, sprzedając prąd Białorusi. Nie ma jednak zgody co do warunków tego użytkowania, przede wszystkim przyszłej ceny sprzedawanego prądu.
Białoruska elektrownia jądrowa ma mieć 2400 MW mocy i zabezpieczać ponad 25 proc. zapotrzebowania kraju na prąd. Może też eksportować energię. Rosjanie chcieliby dostawać połowę udziałów w spółce joint venture sprzedającej prąd. Dopóki spółka nie powstanie, nie podpiszą umowy na budowę.