Polscy żołnierze na Ukrainie? Prof. Katarzyna Pisarska: Dla Polski jest za wcześnie

Na dziś rozumiem polski rząd. Natomiast uważam, że europejskie wojska powinny, a nawet muszą być na Ukrainie - mówi prof. Katarzyna Pisarska, przewodnicząca Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, Warszawskie Forum Bezpieczeństwa pytana o deklarację premiera Donalda Tuska, który wykluczył wysłanie na Ukrainę polskich żołnierzy w charakterze sił pokojowych.

Publikacja: 18.02.2025 18:00

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: REUTERS/Gonzalo Fuentes

arb

„Rzeczpospolita”: Czy to, że na wczorajszym spotkaniu przywódców europejskich w Paryżu Polska nie zgodziła się na wysłanie żołnierzy na Ukrainę, jest pani zdaniem błędem?

Prof. Katarzyna Pisarska: Uważam, że jest to dla rządu bardzo trudna decyzja w sytuacji, w której badania pokazują, że 80 proc. Polaków nie zgadza się na wysyłanie wojsk na Ukrainę. W tak trudnej sytuacji międzynarodowej pójście w całkowitej kontrze do tego, czego oczekuje społeczeństwo, zapewne nie byłoby wskazane. Ważniejszym pytaniem jest: w jakim celu te wojska miałyby tam pojechać i na jakich zasadach. Tak jak mówiłam wielokrotnie, jeżeli miałaby to być misja pokojowa a la misja ONZ-u w Bośni i Hercegowinie w latach 90-tych, gdzie wojska przypatrywały się masakrze w Srebrenicy, nie miały żadnego mandatu do użycia siły, to nie mamy o czym mówić. Pojawiają się różne doniesienia, gdzie te wojska miałyby stacjonować, nawet o tym, że miałyby stacjonować w Donbasie. Mamy jednak tak mało informacji, że dzisiaj tak naprawdę Polska, będąc krajem frontowym, graniczącym z Kaliningradem, z Rosją i Białorusią, nie może sobie pozwolić, żeby wysyłać tysiące wojsk, nie wiedząc w jakim celu, z jakim mandatem.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: W Paryżu Polska zawiodła. Dlaczego Donald Tusk mija się z prawdą?

Rozumie pani decyzję polskiego premiera?

Tak, na dziś rozumiem polski rząd. Natomiast uważam, że europejskie wojska powinny, a nawet muszą być na Ukrainie, bo to jest jedyne pokazanie europejskiej sprawczości i tego, że faktycznie odpowiadamy za bezpieczeństwo na kontynencie europejskim. Francja i Wielka Brytania mają wojska ekspedycyjne, mają doświadczenie w tym obszarze, dobrze że się na wysłanie wojsk zgadzają nie znając jeszcze mandatu. Natomiast dla Polski to jest za wcześnie, by na ten temat dyskutować. Myślę, że w tym momencie trzeba się znów skupić na tym, jak najlepiej dziś wesprzeć Ukrainę w negocjacjach z Rosją, jakiego rodzaju finansowego wsparcia, wsparcia w postaci sankcji wobec Rosji udzielić w najbliższych dniach i tygodniach.

Wiadomo, że szczyty na poziomie głów państw to są szczyty tzw. kierunkowe. jestem ciekawa co przedstawi Komisja Europejska, co przedstawią państwa członkowskie, jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy.

Prof. Katarzyna Pisarska, przewodnicząca Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, Warszawskie Forum Bezpieczeństwa

I ewentualnie wesprzeć logistycznie misję pokojową. Nasz rząd mówi o takim zaangażowaniu.

Oczywiście. A może trzeba pomyśleć o wsparciu w zakresie obrony przestrzeni powietrznej Ukrainy. To są wszystko rzeczy, o których warto rozmawiać i nad którymi warto się pochylić.

Spotkanie w Paryżu miało pokazać, że – wobec przyspieszenia działań USA ws. Ukrainy – Europa też ma swoje wyraźne stanowisko. To się chyba nie udało.

Po czynach poznacie. Wiadomo, że szczyty na poziomie głów państw to są szczyty tzw. kierunkowe. jestem ciekawa, co przedstawi Komisja Europejska, co przedstawią państwa członkowskie, jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy. Słyszeliśmy już od minister spraw zagranicznych Niemiec Annaleny Baerbock, że szykowany jest niewyobrażalnie duży pakiet pomocowy dla Ukrainy. Ja chcę to zobaczyć i wtedy będę w stanie powiedzieć czy ten szczyt miał sens i przyniósł to, czego oczekiwaliśmy. Dzisiaj to są oceny na podstawie emocji w oparciu o to, że ktoś wyszedł wcześniej, ktoś poszedł w lewo, a ktoś w prawo.

„Rzeczpospolita”: Czy to, że na wczorajszym spotkaniu przywódców europejskich w Paryżu Polska nie zgodziła się na wysłanie żołnierzy na Ukrainę, jest pani zdaniem błędem?

Prof. Katarzyna Pisarska: Uważam, że jest to dla rządu bardzo trudna decyzja w sytuacji, w której badania pokazują, że 80 proc. Polaków nie zgadza się na wysyłanie wojsk na Ukrainę. W tak trudnej sytuacji międzynarodowej pójście w całkowitej kontrze do tego, czego oczekuje społeczeństwo, zapewne nie byłoby wskazane. Ważniejszym pytaniem jest: w jakim celu te wojska miałyby tam pojechać i na jakich zasadach. Tak jak mówiłam wielokrotnie, jeżeli miałaby to być misja pokojowa a la misja ONZ-u w Bośni i Hercegowinie w latach 90-tych, gdzie wojska przypatrywały się masakrze w Srebrenicy, nie miały żadnego mandatu do użycia siły, to nie mamy o czym mówić. Pojawiają się różne doniesienia, gdzie te wojska miałyby stacjonować, nawet o tym, że miałyby stacjonować w Donbasie. Mamy jednak tak mało informacji, że dzisiaj tak naprawdę Polska, będąc krajem frontowym, graniczącym z Kaliningradem, z Rosją i Białorusią, nie może sobie pozwolić, żeby wysyłać tysiące wojsk, nie wiedząc w jakim celu, z jakim mandatem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Amerykanie po rozmowach z Rosjanami: Donald Trump chce działać szybko
Dyplomacja
Ekspert po spotkaniu przywódców w Paryżu: Czas zrozumieć, że trzeba szykować się do wojny
Dyplomacja
Wołodymyr Zełenski: Europa jest słaba
Dyplomacja
Mohamed bin Salman i Ukraina. Negocjator i wielki gracz
Dyplomacja
Europejskie wojska na Ukrainie? Polska nie wyśle żołnierzy, Niemcy i Włochy sceptyczne