Prezydent przyleciał do Polski jednym samolotem, a w drugim – towarzyszącym mu – znajdowało się 120 osób - dziennikarzy oraz członków jego ochrony (PPS - Presidential Protection Services czyli Służba Ochrony Prezydenta). Poza nimi byli też żołnierze oraz członkowie oddziałów specjalnych.
W czwartek wieczór polscy celnicy nie pozwolili im wyjść z samolotu i zabrać swych bagaży, o czym poinformowała Amanda Khoza, dziennikarka południowoafrykańskiego wydania Sowetan Live, która była na jego pokładzie.
Czytaj więcej
Zatrzymania samolotu z członkami ochrony prezydenta RPA Cyrila Ramaphosy to wynik niedotrzymania standardowych procedur wjazdowych, wymaganych przez stronę polską - oświadczyło MSZ.
Dowódca PPS, generał-major Wally Rhoode oskarżył polski rząd o „świadomy sabotaż” pokojowej misji prezydenta RPA. Wraz z przywódcami Senegalu, Komorów, Zambii oraz premierem Egiptu – poprzez Warszawę i Rzeszów – Ramaphosa udał się do Kijowa, na rozmowy z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.
Jego bardziej niż liczna ochrona utknęła w Warszawie. – Oni już biegli skonfiskować nasza broń i dlatego musieliśmy ją włożyć z powrotem (do luków bagażowych samolotu) – opowiadał generał Roode.