Prezes Andy Palmer powiedział, że producent luksusowych aut sportowych rozważał w październiku plany transportu lotniczego i korzystania z innych portów, ale nie miał innego wyjścia, jak zwrócić się do rady dyrektorów o zatwierdzenie ich na grudniowym posiedzeniu.
- Nie sądzę, czy znajdowaliśmy się w ostatnich latach w sytuacji, w której byliśmy bardziej daleko od zrozumienia, czym to się wszystko skończy dla nas. Programujemy samochód i zamówienia części do niego z 12-tygodniowym wyprzedzeniem. Nie trzeba znać matematyki, aby zorientować się, że to wykracza poza okres Brexitu. Musimy przygotować się na najgorszy scenariusz - powiedział.
Aston zatrudnił Johna Griffithsa, wcześniej pracującego w Nissanie i w lotniczym Rolls-Royce jako tymczasowego wiceszefa ds. łańcucha dostaw. Palmer uznał, że była to paląca potrzeba, którą Brexit potwierdził.
Firma podpisuje umowy z zasadniczym dostawcą, firmą DHL, pozwalające korzystać z innych portów niż Dover i dała uprawnienia ekipie od łańcucha dostaw, by rezerwowała loty na przewóz frachtu. Brytyjski rząd ogłosił wcześniej, że będzie traktować priorytetowo inne kluczowe dostawy, np. leków, w scenariuszu, w którym swobodny przepływ towarów ucierpi po Brexicie, więc nie wiadomo, co będzie z innymi towarami.
- Nie mamy żadnych gwarancji. Można założyć, że jeśli te komponenty zostaną załadowane do zwykłego samolotu czarterowego, to nikt ich z niego nie wyrzuci - powiedział Palmer.