Intralot to jedna z największych firm hazardowych na świecie. Prowadzi działalność w ok. 40 krajach. Jest notowana na giełdzie w Atenach, a jej roczne przychody sięgają ok. 800 mln euro. W Polsce kontroluje spółkę Totolotek przyjmującą zakłady sportowe. Teraz chce rozszerzyć jej działalność o organizowanie wyścigów konnych na największym hipodromie w Polsce, czyli warszawskim Służewcu.
– Jeszcze w tym tygodniu, najpóźniej na początku przyszłego powinniśmy parafować umowę – ocenia Feliks Klimczak, prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, który posiada niezbywalne prawo własności do ok. 140 ha stołecznego hipodromu. Umowa z Totolotkiem dotyczyłaby dzierżawy tylko ok. 50 ha, na których znajdują się tory i trybuny. To PKWK zajmuje się wyłonieniem organizatora gonitw. Zaakceptować umowę musi jednak minister rolnictwa, finansów, a przede wszystkim skarbu. I to z uzyskaniem akceptacji tego ostatniego były w ostatnich latach poważne problemy.
– Mam nadzieję, że w tym ich nie będzie. Żeby spokojnie przygotować sezon, który wystartuje pod koniec kwietnia, organizator powinien być wyłoniony w ciągu miesiąca – mówi Feliks Klimczak.
Nie da się ukryć, że Służewiec pilnie potrzebuje poważnego inwestora. Od kilku lat powtarzają się problemy ze znalezieniem organizatora gonitw, a znajdujące się na terenie Służewca obiekty powoli popadają w ruinę. Jeszcze dwa lata temu PKWK poważne nadzieje pokładał w państwowej spółce Totalizator Sportowy. Ta umywa ręce i deklaruje, że nie zamierza zajmować się organizowaniem wyścigów.
Totolotek także początkowo był zainteresowany tylko przyjmowaniem zakładów bukmacherskich na wyścigach. Jednak w obliczu problemów ze znalezieniem organizatora gonitw zdecydował się też pokryć koszty ich organizacji. Musi na ten cel wyłożyć ok. 8 – 10 mln zł. – Zależy nam przede wszystkim na przyjmowaniu zakładów na wyniki gonitw. Uważamy, że ta gałąź hazardu ma bardzo dobre perspektywy. Nie rozwinie się ona jednak, jeśli nie będzie profesjonalnych wyścigów – mówi Tomasz Chalimoniuk, prezes Totolotka.