Jak ustaliła „Rz”, dług wobec warszawskiego portu wynosi już co najmniej kilkanaście milionów złotych. – LOT nie tyle nie płaci, ile utrzymuje stały poziom zadłużenia. Część zobowiązań reguluje – mówi Michał Marzec, dyrektor Polskiego Przedsiębiorstwa Porty Lotnicze. Nie chce zdradzić dokładnego poziomu zadłużenia przewoźnika.
– Nie jest to dla nas dramatyczna sytuacja, która spowoduje, że będziemy musieli zawiesić działalność. LOT też nie odżegnuje się od zobowiązań. W porozumieniu z przewoźnikiem zabezpieczyliśmy nasze należności na jego majątku – mówi Marzec.
Okęcie nie jest jedynym portem lotniczym, za korzystanie z którego nie płaci regularnie narodowy przewoźnik. Na pieniądze czekają też m.in. porty w Krakowie i Gdańsku. – Jeszcze niedawno LOT był nam winny ok. 2 mln zł – mówi Włodzimierz Machczyński, wiceprezes gdańskiego lotniska.
– Nie komentujemy tej sprawy – odpowiedział na pytanie o długi LOT Andrzej Kozłowski, rzecznik przewoźnika. Spółka, jako wciąż największa linia obecna na polskim rynku, jest mimo kłopotów kluczowym klientem dla lotnisk.
W zeszłym roku przewoźnik obsłużył prawie 5 mln podróżnych, co dało ponad 28-proc. udział w polskim rynku. Od początku roku przegrywa jednak z Ryanairem. Z usług irlandzkiej taniej linii skorzystało w I kw.