Sosnowiecki Bitron bliski strajku o etaty

Związkowcy sosnowieckiego Bitronu będą strajkować jeśli załoga nie dostanie gwarancji zatrudnienia. Boją się przeniesienia zakładu do Chin

Publikacja: 28.05.2011 11:33

Zaklady Bitron dostarczają podzespoły m.in. dla Fiat Auto Poland

Zaklady Bitron dostarczają podzespoły m.in. dla Fiat Auto Poland

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Gorąco jest w branży motoryzacyjnej. 700-osobowa załoga i dyrekcja  należącej do Włochów firmy Bitron w Sosnowcu czekają na mediatora,  który ma zażegnać groźbę strajku. W ubiegłym tygodniu opowiedziała  się za nim większość załogi w zorganizowanym przez związki zawodowe  referendum. Związkowcy żądają gwarancji zatrudnienia dla pracowników,  którym kończą się terminowe umowy o pracę.

- Nie chodzi nam o pieniądze. Walczymy o utrzymanie miejsc pracy -  twierdzi przewodnicząca zakładowej Solidarności Izabella Będkowska.  Według związku, na czas określony zatrudniona jest większość załogi.  W dodatku duża część umów wygasa jeszcze w lipcu.

O tym, że cięcia kadrowe są realne, świadczyć mają warunki zezwolenia  na działalność w specjalnej strefie inwestycyjnej. Produkujący komponenty Bitron ma gwarantować zatrudnienie 500 osób na koniec 2012  roku. W takiej sytuacji mógłby więc 200 pracowników zwolnić. Co  prawda firma deklaruje, że w tej chwili nie ma planów redukcji  zatrudnienia, podobnie jak nie przymierza do zwolnień grupowych. Ale  dyrekcja podkreśla, że poziom zatrudnienia zależny jest od sytuacji  ekonomicznej. Daje więc do zrozumienia, że w razie pogorszenia  kondycji zakładu, część pracowników może być niepotrzebna.

Tego właśnie boją się związki. Zażądały więc 7-letnich gwarancji  zatrudnienia lub 12-miesięcznych odpraw w przypadku likwidacji  stanowiska pracy i 6-miesięcznych odpraw emerytalnych lub  automatycznego przekształcenia umów 2-letnich na czas nieokreślony.  Dyrekcja mówi jednak: nie.

- W obecnej sytuacji ekonomicznej nie  jesteśmy w stanie udzielić takich gwarancji - zakomunikował prezes  Bitronu Sergio Damilano. Zaznaczył, że firma analizuje kwestie  przedłużenia umów i chciałaby jak największą ich liczbę odnowić. Ale  podkreślił, że musi się to wiązać ze zwiększeniem sprzedaży.

Tymczasem niepokój załogi dodatkowo powiększają pogłoski o możliwości  przeniesienia produkcji do Chin. Dyrekcja zaprzecza twierdząc, że to  jeden z klientów Bitronu zrezygnował z dalszej współpracy znajdując  chińskiego poddostawcę. - Nie mamy planów przeniesienia zakładu do  innego kraju. Liczymy, że sytuacja rynkowa i dyscyplina w kosztach  nie zmusi nas do tego w przyszłości - poinformował "Rz"  przedstawiciel Bitronu.

Obie strony czekają na mediatora, który ma zażegnać groźbę strajku i  doprowadzić do kompromisu. Ale terminu rozmów jak na razie nie ma.Tymczasem napięcie utrzymuje się także w innych zakładach branży  motoryzacyjnej. Solidarność w zakładach Fiat Auto Poland w Tychach  nie składa broni w walce o 500-złotową podwyżkę, choć tam referendum  strajkowe nie wyszło związkowcom - wzięła w nim udział zbyt mała  liczba pracowników. Szefowa związku Wanda Stróżyk zapowiedziała  jednak, że postulatu nie wycofa, choć 5 z 7 działających w zakładzie  związków zawodowych już podpisały porozumienie z dyrekcją. Pieniędzy  domaga się także załoga tyskiego Denso Thermal Systems (dostawca  Fiata), i Sandenu w Polkowicach (kompresory do klimatyzacji  samochodowych).

Spirala żądań w branży może się jeszcze rozkręcać. Zdaniem eksperta z  branżowej firmy analitycznej AutomotiveSuppliers.pl Rafała  Orłowskiego, decydują tu dwa czynniki: z jednej strony wzrost kosztów  utrzymania, z drugiej - coraz lepsze wyniki produkcyjne i wzrost  zamówień. - To sprawia, że żądania płacowe związków stają się coraz  bardziej natarczywe. A sami związkowcy stają się coraz mniej skłonni  do ustępstw - mówi Orłowski.

 

Gorąco jest w branży motoryzacyjnej. 700-osobowa załoga i dyrekcja  należącej do Włochów firmy Bitron w Sosnowcu czekają na mediatora,  który ma zażegnać groźbę strajku. W ubiegłym tygodniu opowiedziała  się za nim większość załogi w zorganizowanym przez związki zawodowe  referendum. Związkowcy żądają gwarancji zatrudnienia dla pracowników,  którym kończą się terminowe umowy o pracę.

- Nie chodzi nam o pieniądze. Walczymy o utrzymanie miejsc pracy -  twierdzi przewodnicząca zakładowej Solidarności Izabella Będkowska.  Według związku, na czas określony zatrudniona jest większość załogi.  W dodatku duża część umów wygasa jeszcze w lipcu.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Biznes
Jest nowa szefowa Polskiej Agencji Kosmicznej
Biznes
Blackout w Hiszpanii i Portugalii. Ekonomiści popierają podatek katastralny
Biznes
Świat zbroi się przerażająco szybko. Największe wydatki od zimnej wojny
Materiał Promocyjny
Odkurzacz albo setki złotych premii. Promocje w banku Citi Handlowy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Biznes
Zełenski i Trump rozmawiają o zakończeniu wojny. Czy Prezydent zawetuje ustawę o składce zdrowotnej?