Spółki zajmujące się dystrybucją energii elektrycznej zaplanowały na najbliższe pięć lat wydatki na rozwój sięgające niemal 52 mld zł. Urząd Regulacji Energetyki zastanawia się jednak, czy kryzys spowodowany pandemią koronawirusa nie wpłynie na cięcia inwestycji w tym obszarze. – Rozmawiamy ze spółkami, w jaki sposób możemy im pomóc w utrzymaniu poziomu inwestycji. Analizujemy, jakie zachęty zastosować, by firmy nie rezygnowały ze swoich projektów – zapowiada Rafał Gawin, prezes URE.
Plany inwestycyjne zgłaszają i uzgadniają z regulatorem: Polskie Sieci Elektroenergetyczne i pięciu największych operatorów sieci dystrybucyjnych: Enea Operator, Energa Operator, PGE Dystrybucja, Tauron Dystrybucja oraz innogy Stoen Operator.
W przeciwieństwie do swojego poprzednika Macieja Bando, który krytycznie wypowiadał się o pomysłach konsolidacji na rynku energii, obecny prezes URE nie widzi w rządowych pomysłach większych zagrożeń. Tak więc koncepcja wydzielenia z koncernów energetycznych elektrowni węglowych i przeniesienia ich do jednej państwowej spółki nie spędza mu snu z powiek.
– Oczywiście dla rynku zawsze lepiej jest, gdy podmiotów jest więcej. Każda koncentracja pogarsza warunki konkurencji na rynku. Natomiast nie jest to sytuacja nadzwyczajna, podobne rozwiązania funkcjonują w innych krajach. Od regulatora wymaga to po prostu większego zaangażowania, większej uwagi – ocenia Gawin.
Podkreśla też, że w wyniku koncentracji rośnie siła rynkowa danego podmiotu. – I to samo w sobie nie jest złe. Źle się dzieje dopiero wówczas, gdy podmiot ten zaczyna wykorzystywać swoją pozycję. Natomiast, jako urząd, jesteśmy przygotowani na takie sytuacje, mamy odpowiednie narzędzia, by reagować. Z pewnością wymagać to będzie od nas większego monitoringu rynku – dodaje prezes URE.