Do porozumienia, które ma na celu wspólną walkę z azjatycką konkurencją, włączyło się jak dotąd dziesięć polskich firm produkujących różnego rodzaju elementy do instalacji fotowoltaicznych. To m.in. ML System, Bruk-Bet Solar, Hanplast czy JBGPV. Pierwszym owocem tej współpracy jest prezentacja planu rozwoju całej branży w Polsce do 2030 r. Głównym celem jest zwiększenie skali działania, bo tylko w ten sposób możliwe jest obniżenie kosztów i stawienie czoła potentatom z Chin. Stąd plan rozbudowy obecnych fabryk i budowa nowego zakładu produkującego ogniwa słoneczne. Inicjatywy te pochłoną 1,5 mld zł i mogą przynieść 1,5–1,7 tys. np. w regionach pogórniczych.
Czytaj także: Zostać po zielonej stronie mocy
![](http://grafik.rp.pl/grafika2/1554461,9.jpg)
Bezkonkurencyjne ceny
Eksperci przekonują, że Polska ma szansę zwiększyć swój udział w słonecznym biznesie, ale nie będzie to łatwe. Dziś to Chiny są największym rynkiem świata w obszarze fotowoltaiki. Potężna skala działania pozwoliła tamtejszym zakładom oferować bezkonkurencyjne ceny. Do tego dochodzi wysoka jakość produktów. – Często patrzymy na chińskie produkty jako na coś słabszego niż wyroby np. europejskie, ale w przypadku fotowoltaiki jest na odwrót. Polskie firmy muszą więc znacznie zwiększyć produkcję i zrozumieć, że kluczem do sukcesu jest równoczesna sprzedaż urządzeń na rynku krajowym i zagranicznym – podkreśla Mirosław Bieliński, prezes Stilo Energy, firmy montującej instalacje PV na dachach domów.
Ogromny potencjał
W Polsce trwa boom na instalacje słoneczne, który zdaniem ekspertów szybko się nie skończy. Moc zainstalowana w fotowoltaice przekroczyła już 2 GW, czyli podwoiła się w ciągu zaledwie ośmiu miesięcy. Potencjał wciąż jest jednak ogromny. Branża szacuje, że dzisiaj takich instalacji w gospodarstwach domowych mamy ponad 200 tys., a liczba gospodarstw „z własnym dachem" sięga w Polsce ponad 6 mln. Szacuje się, że taka przydomowa inwestycja zwraca się po 6–8 latach. Im cena energii elektrycznej na rynku jest wyższa, tym szybszy zwrot.