Prezes PZPM: Wojna celna Donalda Trumpa obije europejską motoryzację, ale boleśnie uderzy także Amerykanów

Jeśli na zasadzie retorsji, wobec decyzji (Donalda) Trumpa, cłami zostaną obłożone auta z USA, to pojazdy firm europejskich sprzedawane w Europie, ale produkowane w USA, mogą kosztować więcej - mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Publikacja: 06.03.2025 14:30

Prezydent USA Donald Trump jedzie po torze przed wyścigiem NASCAR Cup Series Daytona 500 na torze Da

Prezydent USA Donald Trump jedzie po torze przed wyścigiem NASCAR Cup Series Daytona 500 na torze Daytona International Speedway

Foto: Reuters

„Rzeczpospolita”: Prezydent Donald Trump, grożąc Europie cłami twierdzi, że USA odnoszą znacznie mniejsze korzyści z dwustronnej wymiany niż UE. Jak to wygląda w przemyśle motoryzacyjnym, który jest kluczowym elementem tej argumentacji?

Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego: Rzeczywiście, ilość samochodów amerykańskich produkowanych w USA i wysyłanych do Europy nie jest duża, ale przede wszystkim wynika to z różnic homologacyjnych. Natomiast jeśli popatrzymy na amerykańskie inwestycje w europejskim biznesie samochodowym, to okazuje się, że bilans od wielu lat jest korzystny dla USA. I amerykańscy inwestorzy w branży motoryzacyjnej bardzo dobrze zarabiają na sprzedawaniu samochodów oraz części i podzespołów w Europie.

Obecnie najbliżej amerykańskich ceł, na razie nieco odsuniętych w czasie, są Meksyk i Kanada. Kto z tej trójki zyska, a kto straci?

To będzie miecz obosieczny. Bo jeśli popatrzymy na zapowiadane stawki celne oraz na liczbę rejestrowanych samochodów, to mniej więcej połowa z 8 mln aut, które są produkowane poza Stanami Zjednoczonymi, powstaje w Meksyku i w Kanadzie. To ponad milion w Kanadzie i prawie trzy miliony w Meksyku. Czyli te cła uderzą przede wszystkim w producentów amerykańskich, bo dużą część swojej produkcji mają w krajach, z którymi do tej pory kooperowali w ramach unii celnej.

Czytaj więcej

USA zaczynają wojnę handlową z sąsiadami. Donald Trump nałożył cła na Kanadę i Meksyk

Jak w takim razie amerykańscy producenci reagują na plany swojego prezydenta?

Bardzo ostro zaprotestowała organizacja American Automotive Policy Council, skupiająca trzech wielkich amerykańskich producentów – Forda, General Motors i Stellantisa. Wezwała ona Trumpa do rezygnacji z ceł. Protestują także inni szefowie amerykańskich koncernów, którzy dobrze wiedzą, że wprowadzenie tak wysokich stawek celnych wcale nie będzie działało na korzyść amerykańskiego przemysłu samochodowego.

Jeśli USA wprowadzą cła na auta z Europy, to UE zdecyduje się na podobny krok, w ramach działań odwetowych. Czy to nie uderzy w europejskich konsumentów? Niektóre modele europejskich marek przeznaczone na europejski rynek są produkowane wyłącznie w USA.

Może się tak zdarzyć, że konsekwencje odczują kupujący w Europie. Zwłaszcza marki premium, które produkują w USA auta typu SUV. Jeśli na zasadzie retorsji zostaną wprowadzone cła na import aut z USA, a wiele na to wskazuje, to może się okazać, że pojazdy firm europejskich sprzedawane w Europie, ale produkowane w USA, będą niestety kosztować więcej. Chociaż sądzę, że producenci zrobią wszystko, by ewentualne podwyżki okazały się jak najmniej dotkliwe. Nie jest wykluczone, że wezmą część tych kosztów związanych z wprowadzeniem wysokich ceł na siebie.

Wróćmy do eksportu aut z Europy do USA. Zapowiadane przez Trumpa cła mogą go ograniczyć. Jakie to będzie miało konsekwencje?

Jeśli ten eksport zmniejszyłby się np. o jakieś kilkaset tysięcy pojazdów, to może się okazać, że konsekwencją będą zwolnienia w fabrykach, gdzie są produkowane. Przykładowo: jeśli z eksportu do USA wypadnie np. 200 tys. pojazdów, to jest to roczna produkcja średniej wielkości fabryki. Przy tym redukcje zatrudnienia wskutek spadku produkcji i eksportu mogą objąć nie tylko producentów aut, ale także branżę dostarczającą części i komponenty.

Czytaj więcej

Donald Trump podniesie cłami ceny samochodów

Przemysł motoryzacyjny jest niezwykle zglobalizowany, chyba najbardziej ze wszystkich branż. Czy wywoływanie wojny celnej nie jest zbyt ryzykowne?

Trump chyba nie dostrzega faktu, że łańcuchy dostaw są bardzo połączone, a Europa w produkcji aut korzysta z części dostarczanych z różnych stron świata, w tym również z USA. Nie mówiąc o tym, że kupujemy amerykańskie surowce. W rezultacie decyzja o cłach jest krótkowzroczna, a co do zasady, żadna wojna handlowa nie jest dobra.

Niektóre komponenty wytwarzane np. w Meksyku dla amerykańskich producentów aut przekraczają meksykańsko-amerykańską granicę wiele razy.

Oczywiście, że tak. Od wielu lat ten trójkąt: Meksyk – Kanada – USA jest bardzo ze sobą powiązany. Zdarza się, że jedna fabryka jest po jednej stronie rzeki, np. w USA, a druga w Kanadzie, po drugiej stronie. Przez całe lata producenci, nie tylko ze względu na koszty, ale także z uwagi na logistykę, rozkładali produkcję na te trzy kraje. A teraz robi się potężne zawirowanie. Zresztą, gdyby to było na rękę producentom amerykańskim, nikt by nie protestował. A oni protestują zgodnym chórem. Nie mówiąc o tym, że w efekcie podwyżki ceł amerykańscy konsumenci odczują wzrost cen. Konkluzja jest więc taka, że jakakolwiek wojna handlowa przynosi negatywne konsekwencje, także tym, którzy ją wywołują.

„Rzeczpospolita”: Prezydent Donald Trump, grożąc Europie cłami twierdzi, że USA odnoszą znacznie mniejsze korzyści z dwustronnej wymiany niż UE. Jak to wygląda w przemyśle motoryzacyjnym, który jest kluczowym elementem tej argumentacji?

Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego: Rzeczywiście, ilość samochodów amerykańskich produkowanych w USA i wysyłanych do Europy nie jest duża, ale przede wszystkim wynika to z różnic homologacyjnych. Natomiast jeśli popatrzymy na amerykańskie inwestycje w europejskim biznesie samochodowym, to okazuje się, że bilans od wielu lat jest korzystny dla USA. I amerykańscy inwestorzy w branży motoryzacyjnej bardzo dobrze zarabiają na sprzedawaniu samochodów oraz części i podzespołów w Europie.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Trump odcina Ukrainę od danych wywiadowczych, Niemcy zapowiadają zmiany w konstytucji, a Chiny ogłaszają ambitny plan na 2025 rok
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Biznes
Wiceprezes Apple’a dla „Rzeczpospolitej”: W 100 procentach jestem Polakiem
Biznes
Elon Musk: Powinniśmy sprywatyzować wszystko, co tylko możemy
Biznes
EBI podwaja budżet na obronność do 2 mld, usuwa sufit i szuka nowych projektów
Biznes
Chiński właściciel się poddał. „Kanał Panamski wraca do USA”
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”