„Rzeczpospolita”: Prezydent Donald Trump, grożąc Europie cłami twierdzi, że USA odnoszą znacznie mniejsze korzyści z dwustronnej wymiany niż UE. Jak to wygląda w przemyśle motoryzacyjnym, który jest kluczowym elementem tej argumentacji?
Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego: Rzeczywiście, ilość samochodów amerykańskich produkowanych w USA i wysyłanych do Europy nie jest duża, ale przede wszystkim wynika to z różnic homologacyjnych. Natomiast jeśli popatrzymy na amerykańskie inwestycje w europejskim biznesie samochodowym, to okazuje się, że bilans od wielu lat jest korzystny dla USA. I amerykańscy inwestorzy w branży motoryzacyjnej bardzo dobrze zarabiają na sprzedawaniu samochodów oraz części i podzespołów w Europie.
Obecnie najbliżej amerykańskich ceł, na razie nieco odsuniętych w czasie, są Meksyk i Kanada. Kto z tej trójki zyska, a kto straci?
To będzie miecz obosieczny. Bo jeśli popatrzymy na zapowiadane stawki celne oraz na liczbę rejestrowanych samochodów, to mniej więcej połowa z 8 mln aut, które są produkowane poza Stanami Zjednoczonymi, powstaje w Meksyku i w Kanadzie. To ponad milion w Kanadzie i prawie trzy miliony w Meksyku. Czyli te cła uderzą przede wszystkim w producentów amerykańskich, bo dużą część swojej produkcji mają w krajach, z którymi do tej pory kooperowali w ramach unii celnej.
Czytaj więcej
W życie wchodzą 25-procentowe cła na import towarów z Kanady i Meksyku do USA. O 10 punktów proc. - do poziomu 20 proc. - wzrosły też amerykańskie cła na import z Chin.
Jak w takim razie amerykańscy producenci reagują na plany swojego prezydenta?
Bardzo ostro zaprotestowała organizacja American Automotive Policy Council, skupiająca trzech wielkich amerykańskich producentów – Forda, General Motors i Stellantisa. Wezwała ona Trumpa do rezygnacji z ceł. Protestują także inni szefowie amerykańskich koncernów, którzy dobrze wiedzą, że wprowadzenie tak wysokich stawek celnych wcale nie będzie działało na korzyść amerykańskiego przemysłu samochodowego.
Jeśli USA wprowadzą cła na auta z Europy, to UE zdecyduje się na podobny krok, w ramach działań odwetowych. Czy to nie uderzy w europejskich konsumentów? Niektóre modele europejskich marek przeznaczone na europejski rynek są produkowane wyłącznie w USA.
Może się tak zdarzyć, że konsekwencje odczują kupujący w Europie. Zwłaszcza marki premium, które produkują w USA auta typu SUV. Jeśli na zasadzie retorsji zostaną wprowadzone cła na import aut z USA, a wiele na to wskazuje, to może się okazać, że pojazdy firm europejskich sprzedawane w Europie, ale produkowane w USA, będą niestety kosztować więcej. Chociaż sądzę, że producenci zrobią wszystko, by ewentualne podwyżki okazały się jak najmniej dotkliwe. Nie jest wykluczone, że wezmą część tych kosztów związanych z wprowadzeniem wysokich ceł na siebie.