Za stworzeniem dzielnicy wieżowców w oddalonym o 8 km od centrum Rakosrendezo stał Eagle Hills, inwestor z Abu Zabi, a projektowi od samego początku sprzeciwiał się burmistrz Budapesztu, Gergely Karacsony wspierany przez opozycję. Rząd postąpił tutaj wbrew obowiązującym przepisom. Bo prawo pierwokupu działek ma miasto Budapeszt.
Miasto zapłaci za ziemię i uporządkuje teren
Początkowo projekt nazwany został „Mini Dubaj”, potem, z powodów politycznych został przemianowany na Wielki Budapeszt. Planowano tam drapacze chmur o wysokości pół kilometra, apartamentowce i meczet. Generalnie dzielnica miała być ofertą luksusową, wybudowaną z myślą o bogatych cudzoziemcach.
Jak poinformował na briefingu w ostatni piątek Gergely Gulyas, szef gabinetu premiera Viktora Orbana, Eagle Hills już dowiedział się, że jego projekt nie będzie realizowany.
Teraz — jak mówił Gulyas — miasto będzie musiało zapłacić pełną cenę za nieruchomość i uporządkować tereny, na których znajduje się m.in. nieczynna stacja kolejowa, czyli przejąć obowiązki arabskiego inwestora.
Czytaj więcej
W środę, 29 stycznia, Rada Miejska Budapesztu ma wydać decyzję o wstrzymaniu wielkiego projektu deweloperskiego blisko centrum miasta. Firma z Abu Zabi wspierana przez Viktora Orbána chce tam zbudować „drugi Dubaj”. Burmistrz Budapesztu mówi: nie.