Fala zwolnień topi polską motoryzację

Kryzys w branży i spiralę zwolnień nakręcają zmiany na europejskim rynku, w tym spadek popytu na auta spalinowe i parcie UE na rozwój elektromobilności.

Aktualizacja: 18.11.2024 06:08 Publikacja: 18.11.2024 04:33

Fala zwolnień topi polską motoryzację

Foto: Adobe Stock

Słabnąca produkcja i rosnące koszty w europejskich fabrykach aut topią zależne od eksportu zakłady motoryzacyjne w Polsce. Spadek zamówień rozkręca w nich spiralę zwolnień: według GUS zatrudnienie w polskim przemyśle motoryzacyjnym zmalało do 197 tys. we wrześniu 2024 r. z 204 tys. w grudniu ub. roku. A to przygrywka do większych redukcji – zwłaszcza u producentów części i komponentów – spodziewanych w 2025 i 2026 r. – Dotkną firmy skupione na pierwszym montażu. Tu zasada jest prosta: mniej produkowanych pojazdów to mniejsze zapotrzebowanie na części – mówi Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Kryzys w branży motoryzacyjnej bez precedensu

Do końca 2024 r. blisko jedną trzecią załogi zwolni Magneti Marelli w Bielsku-Białej, pracowników z zakładów w Kielcach i Tychach pozbywa się MA Polska (dawniej Delfo), do lutego 2025 r. potrwają rozpoczęte w ub. miesiącu zwolnienia w DRÄXLMAIER w Jeleniej Górze. W tym miesiącu zakończyła się likwidacja fabryki silników FCA Powertrain w Bielsku-Białej, skąd musiało odejść 468 pracowników. Do końca września zwalniała 179-osobową załogę fabryka uszczelek SFC Solutions w Piotrkowie Trybunalskim. Jeszcze w połowie obecnego roku radykalne cięcia zapowiedziała fabryka Yazaki w Mikołowie produkująca wiązki elektryczne, a w pierwszym kwartale zamknięto fabryki autobusów Volvo we Wrocławiu i Scanii w Słupsku.

Teraz rośnie strach przed zwolnieniami w giełdowym Wieltonie, największym w Polsce producencie przyczep i naczep, który przez kurczenie się rynku przewozów stracił dużą część zamówień.

To, co dzieje się w Polsce, wiąże się z coraz trudniejszą sytuacją całej branży w Europie. – Europejski przemysł motoryzacyjny jest w kryzysie najgłębszym od kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu lat – uważa Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM).

– W Niemczech po ośmiu miesiącach br. upadłości dostawców jest tyle, ile w całym 2023 r. Zwolnienia po kilka–kilkanaście tysięcy osób zapowiedziała już większość największych producentów komponentów – stwierdza Rafał Orłowski, partner w firmie analitycznej AutomotiveSuppliers.pl.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Trzy zmory polskiego przemysłu motoryzacyjnego

Spalinowe samochody w odwrocie

Tę falę napędzają też spadek popytu na auta spalinowe i parcie na elektromobilność. – Silnik elektryczny ma prostszą konstrukcję i mniej części niż spalinowy. W samochodach elektrycznych brak układów wydechowych czy oczyszczania spalin, ich eksploatacja powoduje mniejsze zużycie np. tarcz i klocków hamulcowych. Dla wielu producentów podzespołów oznacza to konieczność transformacji biznesu i redukcji zatrudnienia – tłumaczy Przemysław Szywacz, lider doradców dla branży motoryzacyjnej w KPMG w Polsce.

Skądinąd w europejskiej produkcji związanej z elektromobilnością zakładano ponad 100 tys. nowych miejsc pracy do 2025 r. Ale powstała zaledwie jedna piąta. A tylko w pierwszym półroczu 2024 r. ogłoszono likwidację kolejnych 32 tys. etatów, więcej niż w najgorszym czasie pandemii. Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego VDA prognozuje, że do 2035 r. przechodzenie z napędów spalinowych na elektryczne pozbawi niemiecki przemysł 190 tys. miejsc pracy.

Według KPMG niewiadomą będzie wpływ na nasz rynek unijnych ceł na auta elektryczne z Chin, które Polska poparła. Efektem są już nieoficjalne deklaracje wstrzymania inwestycji. Według Reutersa Stellantis i jego chiński partner Leapmotor zrezygnowali z produkcji drugiego chińskiego samochodu elektrycznego w Tychach, modelu B10, na rzecz zakładów w niemieckim Eisenach lub słowackiej Trnawie. Berlin i Bratysława sprzeciwiły się cłom.

Szansą dla Polski wciąż mają być komponenty i baterie do e-aut, o czym świadczy dziesięć kolejnych przedsięwzięć w przemyśle bateryjnym, jak np. inwestycje Ascent Elements w Zawierciu, Posco w Brzegu czy Ningbo Ronbay New Energy Technology w Koninie. Tu problemem pozostają emisyjne źródła energii i jej wysokie koszty.

Słabnąca produkcja i rosnące koszty w europejskich fabrykach aut topią zależne od eksportu zakłady motoryzacyjne w Polsce. Spadek zamówień rozkręca w nich spiralę zwolnień: według GUS zatrudnienie w polskim przemyśle motoryzacyjnym zmalało do 197 tys. we wrześniu 2024 r. z 204 tys. w grudniu ub. roku. A to przygrywka do większych redukcji – zwłaszcza u producentów części i komponentów – spodziewanych w 2025 i 2026 r. – Dotkną firmy skupione na pierwszym montażu. Tu zasada jest prosta: mniej produkowanych pojazdów to mniejsze zapotrzebowanie na części – mówi Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
UE dołoży zbrojeniówce. Ale tylko tej zachodniej
Biznes
Firmy chcą cyfrowego przyspieszenia
Biznes
Wystrzał rezerwacji na jesienne wyjazdy. Nagle staniała egzotyka
Biznes
Prezes Legimi o sytuacji firmy. „Audyt zrobi kilka podmiotów”
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Biznes
Kolejny duży kontrakt dla polskiej zbrojeniówki. Co kupuje Wojsko Polskie?