Cła na auta elektryczne nie zatrzymały Chińczyków

Komisja Europejska starała się ochronić unijny rynek przed zalewem tanich chińskich aut z napędem elektrycznym. Chińczycy już mają pomysł, jak sobie z tym poradzić.

Publikacja: 29.07.2024 04:30

Elektryczny sedan Seal chińskiego koncernu motoryzacyjnego BYD

Elektryczny sedan Seal chińskiego koncernu motoryzacyjnego BYD

Foto: Bloomberg

Cła, jakie Bruksela nałożyła na chińskie EV, są wysokie. W niektórych przypadkach sięgają nawet 48 proc. wartości auta. To miało spowodować, że chińskie elektryki stałyby się tak drogie, że przegrywałyby z europejską konkurencją, bo byłyby droższe o kilka tysięcy euro. A co za tym idzie, trudno byłoby je sprzedać. Chińczycy wymyślili więc inny pomysł na umocnienie się na europejskim rynku – znalezienie lokalnych partnerów i dobrych miejsc do produkcji w Europie.

To dlatego Barcelona wkrótce będzie lokalizacją dla produkcji modelu Omoda E5. Żeby to było w ogóle możliwe, właściciel marki Omoda, czylki China’s Chery Automobile Co., postanowił współpracować z hiszpańskim Ebro-EV Motors. Wspólnie kupili montownię Nissana, strategicznie położoną, bo tuż koło portu cargo.

W Polsce auta miejskie T03 chińskiego Leapmotor mają wyjeżdżać z fabryki Stellantisa w Tychach. Stellantis jest współwłaścicielem Leapmotor. Najbardziej ambitny jest chiński gigant BYD, który przymierza się do dwóch fabryk – na Węgrzech i w Turcji. A chiński Zeekr przymierza się do produkcji w jednym z zakładów należących w Europie do Geely, który wcześniej wykupił Volvo. Jeśli do tego dodać jeszcze fabrykę dobrze zaprawionej w bojach z Chińczykami Tesli, sytuacja europejskich producentów EV robi się coraz trudniejsza.

W swoich strategiach Chińczycy mają to samo, co kiedyś Japończycy, a po nich Koreańczycy. Byli obśmiewani i lekceważeni w przeszłości. Teraz już nikt się z nich nie śmieje.

– Jesteśmy zdeterminowani w naszym marszu do przodu. Mamy zespół przygotowujący teren i strategię na krótki czas, na dłuższy czas i na długoterminowe działanie. Zbudujemy tutaj ośrodek badań i rozwoju, rozwiniemy produkcję i dystrybucję. Wszystko po to, żeby stać się prawdziwie europejską firmą – mówił prezes Chery Europe Charlie Zhang podczas wizyty w Hiszpanii.

Nie znaczy jednak, że nie są ostrożni. Chery i Ebro zamierzają produkować pod Barceloną 150 tys. samochodów dopiero w 2029 r. A wystąpienie prezesa miało miejsce już po ogłoszeniu nowych ceł przez Brukselę. Hiszpańska fabryka Chery ma składać auta z komponentów wyprodukowanych w tańszych lokalizacjach. W ten sposób Chińczycy ominą europejskie cła.

Komisja Europejska nie ma jeszcze pomysłu na to, czy cłami miałyby zostać objęte także komponenty do produkcji w europejskich zakładach chińskich właścicieli. Takie rozwiązania nie były punktem zainteresowania zespołów, które zajmowały się badaniem chińskich subsydiów do produkcji aut elektrycznych. Jak na razie cła na gotowe auta obowiązują do listopada i wtedy okaże się, czy zostaną już na stałe.

Cła, jakie Bruksela nałożyła na chińskie EV, są wysokie. W niektórych przypadkach sięgają nawet 48 proc. wartości auta. To miało spowodować, że chińskie elektryki stałyby się tak drogie, że przegrywałyby z europejską konkurencją, bo byłyby droższe o kilka tysięcy euro. A co za tym idzie, trudno byłoby je sprzedać. Chińczycy wymyślili więc inny pomysł na umocnienie się na europejskim rynku – znalezienie lokalnych partnerów i dobrych miejsc do produkcji w Europie.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Szaleństwo cen w US Open. Tenis to wielki biznes
Biznes
Rafał Brzoska zapowiada: co drugi nowy paczkomat nie będzie miał ekranu
Biznes
Wojsko wielkie, ale małe. Szczyt dużych zakupów uzbrojenia za nami
Biznes
Aukcja 5G 2.0 o krok bliżej. Co się może wydarzyć?
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Biznes
Polski producent ceramiki inwestuje 15 mln hrywien w Ukrainie. Chce się tam rozwijać
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki