Jesteśmy już po dwóch z trzech konferencji wynikowych spółek energetycznych. Enea i Tauron ponownie wypowiedziały się za koniecznością wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych. Widać, że obie firmy nieco inaczej widzą ten proces. Pozytywnie na nie same patrzą jednak analitycy, którzy podwyższają wyceny ich akcji.

Wydzielenie węgla

Grzegorz Lot, prezes Tauronu, podczas prezentacji wyników grupy za pierwszy kwartał 2024 r. mówił, że ma nadzieję, iż kierunkowe decyzje ws. wydzielenia aktywów węglowych zapadną szybko, jeszcze w tym roku zostaną podpisane wstępne dokumenty, a cały proces zostanie sfinalizowany w 2025 r. Z kolei prezes Enei Grzegorz Kinelski pytany o wydzielenie aktywów węglowych na konferencji wynikowej swojej spółki wskazał, że jego głównym zadaniem jest profesjonalne zarządzanie zmianą, transformacja w takim kierunku, by było ono bezpieczne biznesowo. Pytany o termin realizacji wydzielenia węgla oraz tempo rozwoju projektów OZE, gdzie spółka wciąż ma wiele do zrobienia względem rynkowych rywali, uspokajał, że Enea będzie miała na czas odpowiednią moc do produkcji energii. – Nie pozostaniemy bez aktywów wytwórczych. Rozwijamy OZE i gaz, na których będziemy się koncentrować – powiedział. W tym roku Enea w ramach prognozowanych inwestycji do realizacji wymienia dziewięć projektów fotowoltaicznych o łącznej mocy blisko 170 MW. Jej łączna moc w działających instalacjach OZE wynosi obecnie 500 MW. Nieco więcej w tej kwestii powiedział zaś wiceprezes Enei ds. finansowych Marek Lelątko. – W grupie mamy aktywa węglowe, które jeszcze przez kilka lat będą potrzebne systemowi energetycznemu. Nie mamy na razie alternatywy. Jesteśmy w dialogu z PSE, a zapotrzebowanie na energię rośnie. Baza energetyki konwencjonalnej nadal jest potrzebna. Moce w systemie muszą być dostępne, nawet jeśli są coraz rzadziej wykorzystywane – mówił.

Biura maklerskie przyjaznym okiem patrzą na energetykę. Jak widać, same wypowiedzi oraz spotkania w kwestii wydzielenia węgla wystarczyły, aby biura maklerskie rekomendowały trzymanie bądź zakup akcji spółek. Jak podała agencja Bloomberg, Patria Finance rozpoczęła wydawanie rekomendacji dla PGE od zalecenia „kupuj”, wyznaczając cenę docelową dla akcji na 9,4 zł, co daje jeszcze 22-proc. potencjał wzrostu.

Taryfy mącą optymizm

Ryzykiem dla wycen spółek może być też nowa ustawa o mrożeniu cen energii, która zobowiązuje sprzedawców prądu do zmiany taryfy od 1 lipca br. Obecnie wynosi ona 739 zł za MWh. Płacimy mniej, bo cenę mamy zamrożoną. Spółki energetyczne dostają rekompensaty za mrożenie i właśnie do wyliczenia rekompensat służy taryfa. Według resortu klimatu taryfa ta może od lipca br. do grudnia 2025 r. wynosić ok. 598 zł za MWh. Tu pojawia się największa wątpliwość. Koszt uzasadniony pozyskania energii na cały 2024 r., a tym samym także na drugą połowę tego roku, jest już znany. Został oszacowany pod koniec 2023 r. przez prezesa URE, który opublikował taryfy na prąd na cały 2024 r. (te wynoszą 739 zł za MWh). To skutek tego, że spółki energetyczne z reguły zapewniają sobie odpowiednią ilość energii dla gospodarstw domowych z rocznym wyprzedzeniem, po cenach wówczas obowiązujących na rynku. A te były wyższe od obecnych cen giełdowych. W ustawie czytamy o rekompensatach dla spółek energetycznych w efekcie dalszego mrożenia cen. Problem polega na tym, że wielkość rekompensaty będzie dotyczyć nie kosztów uzasadnionych na ten rok, obliczonych na 739 zł, ale nowej, niższej taryfy, czyli wspominanych niecałych 600 zł za MWh. Rekompensata będzie równa różnicy między ceną mrożoną (500 zł) a nową taryfą (prawdopodobnie 600 zł), czyli być może ok. 100 zł. Przy tym założeniu spółki energetyczne będą stratne.