Branża targów, konferencji i wydarzeń wychodzi z głębokiego dołka spowodowanego pandemią, ale narastający kryzys gospodarczy wywołany wzrostem cen energii i paliw oraz inflacją zaczął utrudniać powrót do normalności. Zwłaszcza że kondycja firm sektora wciąż okazuje się mocno poturbowana. Według danych wywiadowni Dun & Bradstreet ponad 62 proc. firm jest w słabej lub złej sytuacji finansowej. W dobrej lub bardzo dobrej kondycji znajduje się niecałe 38 proc. firm. W ubiegłym roku branża rosła zaledwie o 2 proc., podczas gdy w latach poprzedzających pandemię – blisko ośmiokrotnie szybciej.
Część wystawców opóźnia powrót
Choć niespłacone zadłużenie firm sektora w ciągu ostatniego roku znacząco zmalało, to i tak sięga 25,2 mln zł. Wierzycielami są przede wszystkim instytucje finansowe – banki, firmy leasingowe i ubezpieczeniowe, a ponadto firmy budowlane. Jak podaje Krajowy Rejestr Długów (KRD), największa część zadłużenia – 20,2 mln zł – należy do spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. W przypadku jednoosobowych działalności gospodarczych suma długów to 5 mln zł. – Zaległości ma dziś 400 podmiotów. Średnie zadłużenie niemal podwoiło się w stosunku do 2019 r. i sięga 63 tys. zł, podczas gdy wówczas było to 33,2 tys. zł – informuje KRD.
Czytaj więcej
Wrzesień ma być pierwszym miesiącem normalnej działalności sektora od początku pandemii, ale odbudowa jego kondycji może potrwać nawet dwa lata. Jeżeli nie będzie kolejnych lockdownów.
W sektorze targów, przez poprzednie dwa lata szczególnie mocno poszkodowanym, liczba imprez rośnie, choć nie wszystkie jeszcze wróciły. – Te największe przeboje, „okręty flagowe”, jak np. Budma w Poznaniu, Amberif w Gdańsku, Targi Książki w Krakowie czy Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach odbyły się. Przy czym te dwie ostatnie imprezy, jak informowali mnie organizatorzy, miały liczby wystawców i zwiedzających nawet wyższe, a przynajmniej porównywalne z tymi przed pandemią – mówi Beata Kozyra, prezes Polskiej Izby Przemysłu Targowego (PIPT). Część targów została jednak okrojona, nie wszyscy wystawcy zdecydowali się na powrót. Zwłaszcza firmy zagraniczne obawiają się problemów z covidem.
Prognozy na przyszły rok są niejasne. – Organizatorzy są optymistami, zakładają, że nie będzie gorzej niż w roku obecnym. A ten okazuje się w miarę dobry: uśredniając, mamy teraz 70 proc. tego, co przed pandemią – dodaje Kozyra. Ale na przyszłoroczne perspektywy negatywnie wpływa nieustanny wzrost cen, bo wystawcy pewnie będą szukać oszczędności, ograniczając swój udział lub nawet rezygnując z obecności na niektórych imprezach.