Cztery tygodnie po rosyjskim ataku na Ukrainę sytuacja wydawała się jasna: Deutsche Telekom kończy „działalność rozwojową w Rosji” – tak przynajmniej wynikało z oficjalnego komunikatu firmy. W tym czasie dla DT pracowało ponad 2000 rosyjskich informatyków – pisze niemiecki dziennik ekonomiczny.
Teraz, ponad dwa miesiące później, okazuje się, że pożegnanie było najwyraźniej nie aż tak ostateczne, niż się wówczas wydawało. Okazuje się, że DT nadal zatrudnia znaczną liczbę osób w swoich rosyjskich lokalizacjach. Raporty wewnętrzne wskazują również, że w międzyczasie ponownie złagodzono środki bezpieczeństwa.
Najwyraźniej niemiecka państwowa firma telekomunikacyjna nie może się rozstać ze swoimi rosyjskimi pracownikami. Według informatorów „Handelsblatt” szef działu IT grupy, Peter Leukert, powiedział w połowie maja, że większość osób zatrudnionych w Petersburgu nadal tam pracuje dla Deutsche Telekom i dopiero w przyszłym roku mogą stracić stanowiska. A jednak w siedzibie firmy w Bonn nawet dyrektorzy zakładali, że w Rosji nie jest już tworzone żadne oprogramowanie dla Deutsche telekom.
Na pytanie o działalność w Rosji i zatrudnianie tam specjalistów IT rzecznik prasowy koncernu odpowiedział wymijająco, iż proces zamykania działalności jest „złożony” i trwa dość długo. Zapewnił, że „znacząca większość usług jest obecnie świadczona spoza Rosji”, a klienci mogą być pewni, że w ocenie bezpieczeństwa brane są pod uwagę „wszystkie wyobrażalne scenariusze zagrożeń”.
Po wybuchu wojny Deutsche Telekom początkowo utrzymywał rozwój oprogramowania w Sankt Petersburgu oraz w dwóch innych lokalizacjach. Kierownictwo sprowadziło nawet pieniądze i sprzęt IT do Rosji, aby w razie potrzeby móc działać przez wiele miesięcy, pomimo sankcji. „Na szczęście nasi pracownicy w Rosji są w tej chwili bezpieczni i mogą pracować” – napisała wtedy Claudia Nemat, dyrektor ds. technologii, w specjalnym e-mailu do załogi. Oprócz dobrego samopoczucia kolegów na miejscu, kierownictwo było oczywiście przede wszystkim zainteresowane możliwością zatrudniania ich pomimo wojny na Ukrainie. Zapewniono ich też, że „mogą kontynuować pracę w większości scenariuszy, jakie możemy sobie wyobrazić”, zapewniała Nemat.