Jak podało w środę europejskie stowarzyszenie producentów pojazdów ACEA, w kwietniu 2022 r. sprzedaż samochodów osobowych w UE spadła o przeszło jedną piątą w porównaniu z ubiegłym rokiem, do zaledwie 684,5 tys. sztuk. To najgorszy sprzedażowy wynik tego miesiąca (nie licząc pandemicznego kwietnia z lockdownem w 2020 r.) w historii. Pogłębił on do 14,4 proc. skumulowany spadek unijnego rynku liczony od początku obecnego roku i kolejny raz odsunął perspektywę wyczekiwanej przez branżę motoryzacyjną zmiany negatywnego trendu.
Zdaniem Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, wkrótce może być jeszcze gorzej. Co prawda, spadek sprzedaży w Polsce był nieco mniejszy niż średnia dla całej UE – w kwietniu rejestracje zmalały o 13,1 proc. do niespełna 34,9 tys. aut – ale polski rynek będzie narażony na konsekwencje obecnej zawieruchy politycznej i gospodarczej nie mniej niż rynek niemiecki (tam sprzedaż w ubiegłym miesiącu spadła r./r. o 21,5 proc.) czy francuski (spadek o 22,6 proc.).
– Kryzys półprzewodnikowy trwa i nie ma podstaw, by sądzić, że szybko się skończy. Z kolei wojna w Ukrainie wywołuje naturalną obawę klientów o przyszłość i nie zachęca do kupowania samochodów. Na dodatek, choć skończył się stan epidemii, to ciągle jeszcze wychodzimy z postpandemicznych problemów, więc wszystko to razem nie daje powodu do optymizmu – ostrzega Faryś.
O 2,6 mln mniej
Według prognoz firmy badawczej S&P Global Mobility (wcześniej IHS Markit), globalna produkcja lekkich samochodów może spaść w 2022 roku o 2,6 mln sztuk, do 81,6. W samej Europie tegoroczna produkcja miałaby się skurczyć o 1,7 mln. W tym 1 mln nie zostałby wyprodukowany z powodu wojny w Ukrainie i utraty rosyjskiego oraz ukraińskiego rynku. Strata pozostałych 700 tys. ma być efektem problemów z dostawami półprzewodników oraz niedoborem komponentów, zwłaszcza wiązek elektrycznych produkowanych w Ukrainie.