Władimir Putin stwierdził, że gaz płynący rewersem z Niemiec do Polski gazociągiem jamalskim (trwa od wtorku) może być następnie kierowany na Ukrainę. I to właśnie powoduje niedobór gazu i wzrost cen w Europie.
"Oni (kupujący z Niemiec - Interfaks), po odebraniu pewnej ilości, otrzymali od nas 5,6 miliarda więcej niż przewidziano w kontraktach długoterminowych, teraz go sprzedają. Jest rura, która łączy polski system rurociągów z ukraińskim. Jej moc przesyłowa to około 3 mln metrów sześciennych dziennie. Tyle dostarcza się z RFN do Polski. Mam wszelkie powody, by sądzić, że ten gaz w końcu trafia na Ukrainę. A konsumenci w Europie (tak w Rosji określa się Unię -red.) i Niemczech powinni wiedzieć, co tak naprawdę się dzieje. I wystąpić do władz o wyjaśnienie tego postępowania” – poradził Putin podczas czwartkowej corocznej konferencji prasowej z udziałem licznych mediów zagranicznych.
Czytaj więcej
Szefowa niemieckiego MSZ i kanclerz Niemiec uzgodnili wspólne stanowisko w sprawie rosyjskiego gazociągu. Nie jest ono po myśli Rosjan.
"I zamiast tłoczyć gaz do Polski, a potem na Ukrainę, by próbować tam podtrzymywać czyjeś gacie, czy nie byłoby lepiej realizować dalsze dostawy do Europy (Unii), na ten sam rynek RFN? Zamiast tego zaczęli pompować w przeciwnym kierunku. Taki jest ich problem i co ma z tym wspólnego Gazprom? Niech zajmą się swoimi sprawami i sami je rozwiążą. A my jesteśmy gotowi do pomocy i robimy to” – dodał Putin, cytowany przez Interfaks.
Zaznaczył też, że brak przesyłu rosyjskiego gazu rurociągiem jamalskim wynika nie z woli Gazpromu, który nie zamówił oferowanych mocy, ale dlatego, że „kupujący nie wystawił zamówienia na przesył”.