W bieżącym roku zmierza planowo do wypuszczenia 6400 samochodów mimo oznak malejącego popytu w Chinach i niepokojów związanych z brexitem. Do 2025 r. Aston Martin zamierza jednak dojść do produkowania 14 tys. samochodów i do zwiększenia firmy czterokrotnie w porównaniu ze stanem z 2014 r - powiedział prezes na marginesie wyścigów o Grand Prix Formuły I w Abu Zabi, w których jego firma sponsoruje ekipę Red Bulla.
Stanie się też wtedy bardzo rentowną firmą - dodał. W 2017 r. Aston Martin wypracował zysk brutto 87 mln funtów (99 mln euro), pierwszy od 2010 r. - Bogaci staja się coraz bogatsi, chcą więc większej personalizacji. Z drugiej strony wyroby przemysłu samochodowego są coraz bardziej dostępne dzięki technologii - dodał Palmer.
Odrzucił pogląd, że na kluczowych rynkach doszło do zwolnienia tempa. W ciągu ostatniego roku obroty jego firmy skoczyły w Stanach o 185 proc., w Azji-Pacyfiku o 133, a w Chinach o 118 proc. - Część detaliczna jest bezsporna. Sprzedaż w Chinach była trudna, ale nie dla nas. Firma jest pewna, ze w tym roku będzie mieć większy zysk po odliczeniu jednorazowych kosztów związanych z debiutem giełdowym w październiku.
- Jeśli spojrzeć na zysk EBITDA, to oczywiście widać ten wzrost. Po wykluczeniu jednorazowych kosztów wszystko w ostatnich 12 miesiącach wygląda bardzo dobrze - powiedział dziennikarzom. W 2017 r. zysk ten zwiększył się ponad dwukrotnie do 207 mln funtów.
Firma planowo przygotowuje premierę pojazdu sportowo-użytkowego pod koniec 2019 r. Liczy na istniejących już klientów Astona, którzy w garażu mają także SUV-a - powiedział Palmer i dodał, że popyt na takie pojazdy na Bliskim Wschodzie i w Afryce Płn. jest podobnej wielkości jak w Chinach.