Rz: Polska jest na razie jedynym rynkiem europejskim, na którym działa Super-Pharm. Nie macie podobnych zamiarów w stosunku do innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej?
Leon Koffler: W krajach sąsiednich – nie. Szukamy natomiast nowych możliwości na rynku rumuńskim. Nasz globalny plan inwestycyjny w dużej mierze uzależniony jest od sytuacji na rynku polskim. Tempo rozwoju tutaj osłabło, więc modyfikujemy i inne plany. Rozważamy też obecność w Turcji i we Włoszech.
A co z planami wprowadzenia własnych marek na polski rynek?
Będziemy rozwijać prywatną linię produktów Super-Pharm w Polsce, ale dopiero wówczas, gdy zbudujemy tutaj wystarczająco silną pozycję firmy. Konsumenci będą chcieli je kupować, gdy marka Super-Pharm będzie kojarzona powszechnie i wzbudzała zaufanie. Zakładamy zlecanie produkcji marek własnych lokalnym firmom, co ma też znaczenie ze względu na koszty. Nie wykluczamy również wprowadzenia do Polski własnych leków. Są to generyki, a ten segment rynku w najbliższych latach będzie się bardzo rozwijać. Ich wytwarzanie też chcemy zlecić na naszej licencji lokalnym producentom.
Jak pan ocenia to, co się obecnie dzieje na polskim rynku aptecznym? Eksperci sugerują, że sieci, należące głównie do największych hurtowników, stopniowo mogą tracić dynamikę wzrostu. Coraz więcej do powiedzenia będą mieli natomiast średni gracze.