Dwa zestawy systemu FlyEye zbudowanego od podstaw w Ożarowie już kupiła armia. Na wiosnę mają już służyć żołnierzom w Afganistanie.
Sterowany z ziemi i kierowany autopilotem lekki samolot o czterometrowej rozpiętości skrzydeł wyposażony jest w unikalną dzienno — nocną głowicę obserwacyjną z kamerami telewizyjną i termowizyjną. Pokładowy komputer może transmitować nagrania video i przesyłać zdjęcia o dużej rozdzielczości a także bardzo precyzyjnie identyfikować cele i wskazywać je artylerii. Obiekty w terenie jesteśmy w stanie lokalizować z dokładnością do 11 metrów — mówi dr Wojciech Komorniczak, jeden z menedżerów projektu.
Ważący 11 kilogramów powietrzny zwiadowca może latać przez cztery godziny i dyskretnie, z wysokości 4000 — 6000 m śledzić ruchy wroga w promieniu 30 kilometrów, choć elektryczny napęd jest w stanie przemieścić samolot nawet na odległość 300 km. Prezes WBE Piotr Wojciechowski nie ukrywał w piątek satysfakcji, bo armia po serii testów doceniła wyjątkowe możliwości polskiej konstrukcji.
Odpowiedzialny za samolot gliwicki Flytronic zbudował wytrzymałą platformę która startuje, bez specjalnych wspomagających urządzeń i bezpiecznie ląduje nawet podczas wichury. Grzegorz Krupa szef Flytronicu podkreślał, że rozwój gliwickiej spółki w związku z obecnym projektem nabrał przyspieszenia a innowacyjna spółka, którą kilka lat temu założyli śląscy inżynierowie, entuzjaści latania i elektroniki rozpoczęła już inwestycje.
Adam Bartosiewwicz wiceprezes WBE zachwalał możliwość programowania skomplikowanych misji FlyEye i łatwość w posługiwania się zdalnie sterowanym sprzętem. Inżynierowie z Ożarowa i Gliwic pracowali nad FlyEye trzy lata, kluczowe technologie to oryginalny, własny patent. — Zainteresowanie jest ogromne, a eksportu nie ograniczają żadne bariery formalne takie jak prawa autorskie do oprogramowania, czy licencje — mówi Dariusz Sobczak dyrektor ds marketingu i sprzedaży WB Electronics.