Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Środowiska przygotowują wniosek Polski o derogację, czyli okres przejściowy we wdrażaniu pakietu klimatycznego. Po zatwierdzeniu przez rząd we wrześniu dokumenty trafią do Komisji Europejskiej. Dopiero po zaakceptowaniu go polskie elektrownie istniejące i nowo budowane będą mieć pewność, że dostaną za darmo część potrzebnych pozwoleń na emisję dwutlenku węgla.
Teraz już wiadomo na pewno, że nie odbędzie się to na tak korzystnych warunkach, jak zapowiadano jeszcze rok temu. A samych bezpłatnych uprawnień będzie mniej, więc wzrosną wydatki na zakup dodatkowych, by spełnić unijne wymagania.
Gdy trzy lata temu Unia Europejska zatwierdzała założenia polityki klimatycznej, nakładając obowiązek m.in. 20-proc. redukcji emisji dwutlenku węgla do 2020 roku, uznano, że ze względu na specyfikę Polski, gdzie ponad 90 proc. energii wytwarzają elektrownie węglowe, nasz kraj powinien skorzystać z okresu przejściowego. Ustalono, że elektrownie polskie zamiast – jak te z innych krajów UE – kupować od razu w 2013 r. wszystkie pozwolenia na emisję na wolnym rynku, dostaną 70 proc. za darmo. I z roku na rok ta pula miała maleć.
Tymczasem z analiz, jakie ma Ministerstwo Gospodarki, wynika, że ze względu na wskazany przez Brukselę sposób obliczania przydziału pozwoleń na CO2 pula ta będzie znacznie mniejsza. W 2013 r. wyniesie tylko 53 proc., w 2015 – 43 proc., a w 2017 – ok. 28 proc.
Konieczność dokupienia pozwoleń na otwartych aukcjach i wydatki z tym związane przeniesione zostaną na ceny energii w Polsce. Dlatego – jak pokazały analizy – elektryczność zdrożeje nawet o 35 – 40 proc., i to już w 2013 r. Wynika z nich też, że wartość bezpłatnych pozwoleń na CO2 dla Polski sięgnie w 2013 r. 1,15 mld euro, ale też za ponad miliard euro elektrownie będą musiały dokupić brakujące. W kolejnych latach wydatki będą wyższe.