Rynek gazowy może zostać otwarty w 2012 r.

Otwarcie gazowego rynku i uwolnienie cen dla odbiorców biznesowych możliwe już na początku przyszłego roku. Jeszcze wiosną wydawało się, że liberalizacja nastąpi za dwa – trzy lata. Prace przyśpieszono, bo rząd obawia się, iż Komisja Europejska wystąpi przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości

Publikacja: 19.08.2011 13:33

Rynek gazowy może zostać otwarty w 2012 r.

Foto: Fotorzepa, Kuba Krzysiak kk Kuba Krzysiak

Liberalizacji rynku domaga się od Polski Komisja Europejska. Aby uniknąć postępowania przed ETS, specjalnie powołany zespół, przy nieformalnej akceptacji rządu, przygotował więc nowy harmonogram uwolnienia rynku.

Z dokumentu, do którego dotarła „Rz", wynika, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo dobrowolnie ma oddać część rynku konkurentom – po uzgodnieniach z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Urzędem Regulacji Energetyki. PGNiG, jako naturalny monopolista, ma odsprzedać na rynek hurtowy część swojego gazu – to główne założenie programu uwalniania rynku, który ma być przygotowany jeszcze w tym roku (rozpoczęcie jego wdrażania zaplanowano na grudzień). Równocześnie ceny gazu, które teraz ustala prezes URE, mają być częściowo uwolnione.

Więcej informacji o sektorze energetycznym w serwisie

energianews.pl

– Trudno sobie wyobrazić aukcje bez uwolnienia cen, jest to możliwe na początku roku dla odbiorców komercyjnych, czyli biznesu – przyznaje Marek Woszczyk, szef URE. – Tym bardziej że Komisja Europejska zarzuca nam właśnie utrzymywanie regulowanych cen dla biznesu. Chciałbym więc, by program otwarcia rynku został wdrożony jak najszybciej.

Prezes Woszczyk przyznaje jednak, że aby liberalizacja była możliwa, musi w kraju powstać rynek hurtowy gazu. Teraz go nie ma, bo to PGNiG importuje, wydobywa i sprzedaje surowiec. Stąd pomysł, by gazowy potentat odsprzedawał na aukcji część swojego gazu. – Za wcześnie, by mówić o konkretnych ilościach, te ustalimy pod koniec roku – mówi prezes URE.

Jedna piąta gazu na aukcje

Z nieoficjalnych informacji wynika, że PGNiG mógłby wystawić na sprzedaż ok. 20 proc. surowca, zatem w skali roku byłoby to ok. 2,9 mld m sześc. Trudno ocenić, czy taka ilość gazu w wolnym obrocie wpłynie na kształt rynku i spowoduje, że pojawi się wielu chętnych do jego zakupu i dalszej odsprzedaży już na rynku detalicznym – bezpośrednio do klientów.

Uwolnienie cen dla odbiorców przemysłowych to dobra wiadomość przede wszystkim dla PGNiG. Zarząd tej spółki od dawna zabiegał o takie rozwiązanie. W praktyce więc, nawet sprzedając część gazu w hurcie i tracąc część klientów, gazowa spółka nie musi stracić przychodów i zysków. Dlatego wiceprezes PGNiG Radosław Dudziński przyznaje, że w całym procesie widzi zarówno szanse, jak i zagrożenia dla firmy. – Musimy się liczyć z pojawieniem się konkurencji, ale liberalizacja jest koniecznością – mówi. – Zanim zostanie uruchomiony rynek, potrzebne są zmiany prawne, które umożliwią sprzedaż inną niż taryfowana. Szefowie PGNiG już kilka miesięcy temu przyznali, że biorą pod uwagę utratę części rynku, gdy pojawi się konkurencja.

Wolne ceny, czyli podwyżka

Obecnie, gdy cennik ustala prezes URE, gazowa firma nie może narzucać klientom cen, jakie wynikałyby z kosztów importu surowca. Cena gazu uwzględnia zarówno koszty sprowadzenia paliwa z zagranicy (w tym roku wyjątkowo wysokie), jak i niskie koszty surowca wydobywanego z krajowych złóż.

Z reguły szef URE akceptował też niższy poziom wzrostu cen od tego, jakiego domagała się gazowa firma. – W efekcie liberalizacji unikniemy sporów z URE i tego, że z powodu niesprzyjającej sytuacji na rynku i wysokich kosztów importu generowaliśmy ujemne marże na sprzedaży gazu naszym odbiorcom – dodaje wiceprezes Dudziński.

Uwolnienie cen odczują odbiorcy. Eksperci uważają, że największe firmy – zakłady chemiczne czy Orlen – poradzą sobie na rynku. W gorszej sytuacji znajdą się mniejsze spółki.

– Na razie trudno przewidzieć skalę podwyżki – mówi anonimowo jeden z ekspertów. – Wcześniej PGNiG zapowiadało, że cena w Polsce może zostać zrównana z tą w Niemczech; wówczas gaz byłby u nas droższy o kilkanaście procent. Ta sytuacja może zachęcić zwłaszcza spółki chemiczne do poszukiwania nowego dostawcy surowca lub bezpośrednich zakupów za granicą.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.lakoma@rp.pl

Nowe gazociągi ogólnodostępne

Liberalizację rynku gazowego ułatwią połączenia transgraniczne – nowy rurociąg polsko-czeski, który będzie gotowy w październiku, oraz zwiększenie mocy w istniejącym gazociągu z Niemcami. Ogólnodostępny ma być także gazociąg jamalski, który do tej pory wykorzystywali tylko właściciele – PGNiG i rosyjski GazpromExport. Firmy zainteresowane handlem gazem w Polsce będą mogły zamówić moc w tych rurociągach i przesłać surowiec do wybranych odbiorców. Gaz-System, odpowiedzialny za sprawne działanie sieci gazowniczej, już we wrześniu podpisze umowy z 27 firmami zainteresowanymi transportem surowca rurociągiem z Niemiec do Polski. Wśród nich są nie tylko spółki gazownicze z Czech i Niemiec, ale też polskie firmy chemiczne zainteresowane importem tańszego surowca. Poza tym rząd, chcąc ułatwić działanie konkurentom PGNiG, kilka dni temu zaakceptował propozycje zmian do ustawy o zapasach obowiązkowych surowców. Jeśli Sejm je zatwierdzi, spółki handlujące gazem w Polsce nie będą musiały magazynować go na terenie naszego kraju, ale w dowolnym składzie w Unii Europejskiej. Muszą tylko dać gwarancje, że w przypadku jakiegokolwiek kryzysu będą w stanie szybko sprowadzić gaz do Polski.

Ta kwestia wzbudza sporo kontrowersji, bo eksperci wskazują, że w razie kryzysu dostawy do naszego kraju trudno będzie szybko zorganizować.

Filip Elżanowski ekspert branży, UW

Otwarcie rynku gazowego jest konieczne, biorąc pod uwagę postępowanie Komisji Europejskiej przeciwko Polsce. Już rozpoczęcie procesu może oddalić wizję postępowania przed ETS. Liberalizacja jest możliwa przy determinacji i współpracy ministra gospodarki, szefa URE i PGNiG. Program, który przyjęto, na pewno odpowiada na sygnały płynące od firm zainteresowanych wejściem na polski rynek. Najważniejsze, by w jego efekcie wzrosła konkurencja i zyskali na tym odbiorcy, a nie tylko PGNiG, który od dawna domaga się uwolnienia cen.

Liberalizacji rynku domaga się od Polski Komisja Europejska. Aby uniknąć postępowania przed ETS, specjalnie powołany zespół, przy nieformalnej akceptacji rządu, przygotował więc nowy harmonogram uwolnienia rynku.

Z dokumentu, do którego dotarła „Rz", wynika, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo dobrowolnie ma oddać część rynku konkurentom – po uzgodnieniach z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Urzędem Regulacji Energetyki. PGNiG, jako naturalny monopolista, ma odsprzedać na rynek hurtowy część swojego gazu – to główne założenie programu uwalniania rynku, który ma być przygotowany jeszcze w tym roku (rozpoczęcie jego wdrażania zaplanowano na grudzień). Równocześnie ceny gazu, które teraz ustala prezes URE, mają być częściowo uwolnione.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Biznes
Liczne biznesy Dmitrija Miedwiediewa. Gigantyczna posiadłość ukryta nad Wołgą
Biznes
Zespół Brzoski będzie działał do końca maja. Po 100 dniach zakończy pracę
Biznes
Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta: do KPRM trafiła ocena skutków regulacji
Biznes
Inpost przejmuje brytyjską spółkę. Meloni w Białym Domu oczarowuje Trumpa
Biznes
Jak deregulacja może pomóc firmom? Ich oczekiwania sprawdził PIE