Wdrażać, ale jak
Minister rolnictwa zwraca uwagę, że realizacja EZŁ, podobnie jak wielu innych dużych przedsięwzięć, zależy od sposobów jego wdrażania.
– Oprócz słusznego celu głównego po drodze mamy szereg zagrożeń związanych z metodą wdrażania. W rolnictwie, w ramach EZŁ, mamy do zrealizowania dwie strategie: „od pola do stołu" i bioróżnorodność. Odnosi się to do rolnictwa zrównoważonego, czyli harmonijnie rozwijającego produkcję zwierzęcą i roślinną z maksymalnym poszanowaniem środowiska. Naturalnym sprzymierzeńcem takiego modelu są rodzinne gospodarstwa rolne, w których te strategie w znacznym stopniu były realizowane. Z pewnością doświadczenia z ostatniego roku, wynikające z ograniczeń pandemii, pozwolą wielu osobom lepiej zrozumieć znaczenie i rolę tych gospodarstw w naszej gospodarce, ale także w sferze bezpieczeństwa żywnościowego – podkreśla minister.
– Tymczasem przy okazji naszego przystąpienia do UE mówiono, że nasze rolnictwo jest zapóźnione, mało nowoczesne. Dziś okazuje się, że te „zapóźnione" gospodarstwa są celem, do którego powinno dążyć rolnictwo europejskie – w niektórych krajach wręcz już nieosiągalnym. W takim podejściu EZŁ jest dla nas szansą. Zagrożeniem pozostaje jednak brak zniszczonego w latach 90. lokalnego przetwórstwa – dodaje.
– Jest potrzebny zrównoważony rozwój produkcji rolnej o wysokiej jakości i wszyscy musimy być świadomi, że konsument musi zapłacić drożej za żywność produkowaną w takich warunkach. Koncentracja i intensyfikacja produkcji jest wynikiem zapotrzebowania na tanią żywność ze względu na zróżnicowanie dochodów w różnych krajach europejskich – podsumowuje Wiktor Szmulewicz.
Marek Łuczak prezes Syngenta Polska
Na Zielony Ład składa się wiele elementów, które mają zapewnić Europie neutralność klimatyczną. Kluczowe dla rolnictwa są strategie od pola do stołu i bioróżnorodności, które będą miały ogromny wpływ na nasz sektor. Spełnienie ich ambitnych celów oznacza dla rolników prawdziwą rewolucję, a dla firm R&D, opracowujących nowe środki ochrony roślin i nasiona, konieczność przyspieszenia innowacji i zwiększenia inwestycji w badania i rozwój. Z jednej strony europejskie przepisy i Zielony Ład nakładają na branżę rolną obowiązek wprowadzania nowych rozwiązań i substancji do ochrony roślin, spełniających wyśrubowane wymagania. Wymagania te nierzadko zmieniają się, gdy dana substancja jest już w procesie zatwierdzania. Gdy przyjrzymy się, jak dużo substancji wypada z rynku, a jak mało pojawia się nowych, widzimy trudność tego procesu. Z drugiej strony, jeśli chodzi o nasiona, wyzwaniem jest opracowywanie odmian odpornych na anomalie pogodowe, choroby i szkodniki, a jednocześnie zapewniających satysfakcjonujący plon. Jest to tym trudniejsze, że Zielony Ład zakłada znaczącą redukcję w stosowaniu ochrony roślin i nawozów (odpowiednio o 50 i 20 proc.). Bardzo istotne jest, żeby Europa nie wycofywała się z produkcji rolnej – mamy jedne z najlepszych ziem uprawnych na świecie, rozwinięte rolnictwo, dużą kulturę dbania o ziemię uprawną. Nie możemy tego zaprzepaścić i stać się kontynentem z minimalną produkcją lokalną, importującym większość żywności. Import na większą skalę to nie tylko zachwianie bezpieczeństwa żywnościowego, ale także przymus akceptacji warunków produkcji obowiązujących w innych regionach. Oznacza to poniekąd zgodę na podwójne standardy – wyśrubowane normy dla żywności produkowanej w Europie i znacznie mniejsze wymagania wobec tej z importu. Dużo mówi się o biologicznej ochronie roślin jako alternatywie do środków syntetycznych. Szybka zmiana w tym zakresie jest niestety nierealna. Wymaga bowiem poważnych zmian legislacyjnych i znacznego przyspieszenia w badaniach, które pozwolą na opracowanie produktów skutecznych, dostępnych cenowo i dających się zastosować na większą skalę. Chemia konwencjonalna rozwijała się przez ponad sto lat. Wypracowanie skutecznej ochrony biologicznej także wymaga czasu, a przede wszystkim innej ścieżki wprowadzania na rynek niż konwencjonalne środki ochrony roślin. Europa, chcąc przeprowadzić efektywną transformację w rolnictwie, powinna być otwarta na nowe technologie. Wymaga to wielu zmian w przepisach i procedurach, a także powrotu do oceny ryzyka, która w ostatnich latach została wyparta przez ocenę zagrożenia.