Możliwości komercyjnego partnera zza Atlantyku zaprezentowano podczas konferencji prasowej w Warszawie: ilustrowała je galeria szczegółowych fotografii z tegorocznych rosyjskich manewrów Zapad. Wysoka rozdzielczość satelitarnych kamer umieszczonych na orbicie przez Digital Glob pozwala wojskowym analitykom wprost z Kosmosu zajrzeć do środka samolotowego kokpitu.
- PGZ chce zbudować zdolności obrazowego rozpoznania których armii brakuje. Jeśli MON zaakceptuje warunki usługi, w kraju a dokładnie w Wojskowych Zakładach Elektronicznych w podwarszawskiej Zielonce, powstanie centrum obróbki fotograficznych danych z możliwością stawiania zadań i programowania obserwacji wybranych celów – tłumaczył Maciej Lew-Mirski, wiceprezes PGZ.
W oczekiwaniu na satelitę
Przemysław Kowalczyk szef WZE zapewniał, że jego firma jest w stanie w ciągu kilku miesięcy zintegrować analityczny, zwiadowczy środek wypełniający obecną lukę armii w dziedzinie satelitarnego rozpoznania. Budowanie takich pomostowych zdolności obserwacji zagrożeń jest niezbędne, dopóki Polska nie będzie dysponować własnym satelitą obserwacyjnym.
- Przygotowania do kosmicznej ekspansji wojska trwają , nie rezygnujemy z narodowych satelitarnych ambicji – dodawał płk Karol Dymanowski dyrektor Departamentu Polityki Obronnej w MON.
Według wiceszefa PGZ zbudowanie własnego satelity obserwacyjnego wykorzystującego systemy optoelektroniczne to koszt minimum 350 mln dol. i 3–4 lata intensywnej pracy ośrodków badawczo – rozwojowych. Dane z istniejącej konstelacji 6 satelitów krążących wokół Ziemi i już pracujących dla Digital Globe, możemy mieć w ciągu najbliższych miesięcy i za dziesiątą część tych kosztów – przekonywał Lew-Mirski.