Niecały miesiąc temu sporo emocjo wywołały twoje prognozy, wedle których inflacja na początku 2022 r. miała osiągnąć szczyt na poziomie 6,4 proc. Zakładałeś wtedy m.in. jeszcze jedną – po październikowej - podwyżkę cen gazu o 5 proc. oraz wzrost cen energii elektrycznej z początkiem 2022 r. o 15 proc. Czy ten scenariusz pozostaje aktualny?
Bardzo dużo się zmienia w krajobrazie inflacyjnym w zasadzie z każdym tygodniem. Obecnie można zakładać, że inflacja będzie nawet wyższa i w styczniu 2022 r. sięgnie około 7 proc., o ponad 0,5 pkt proc. więcej niż szacowaliśmy miesiąc temu. To ma związek z kształtowaniem się cen paliw oraz ogłoszoną podwyżką akcyzy. Głównym winowajcą, jeśli chodzi o wzrost inflacji w najbliższych miesiącach, nadal są jednak ceny gazu i energii elektrycznej. W tym przypadku nasze założenia są aktualne, ale też dość ostrożne. Nie zdziwiłbym się, gdyby w 2022 r. doszło do dodatkowych podwyżek cen gazu i prądu, których obecnie nie zakładamy.
Od czasu tamtej prognozy sprzed miesiąca zmieniło się jeszcze jedno: RPP podniosła stopy procentowe. To będzie bez znaczenia dla inflacji w najbliższych kwartałach?
Dla inflacji w horyzoncie pół roku zmiana stóp mogłaby mieć wpływ na inflację tylko o tyle, o ile doprowadziłaby do umocnienia złotego. To jest jedyny kanał oddziaływania polityki pieniężnej na gospodarkę, który działa tak szybko. Jak na razie jednak złoty po decyzji RPP szczególnie się nie umocnił. Wybiegając dalej w przyszłość, o rok albo sześć kwartałów, to ta podwyżka powinna mieć pewien wpływ na inflację, ale maksymalnie będzie to 0,1-0,2 pkt proc.
W pierwszej chwili po zaskakującej dla rynku decyzji RPP złoty się wyraźnie umocnił, ale wkrótce potem ukazał się werdykt TK w sprawie prymatu Konstytucji nad prawem unijnym i polska waluta zaczęła tracić. Czy zwrot, którego dokonała Rada i związane z tym oczekiwania na kolejne podwyżki stóp, mają szansę prowadzić do aprecjacji złotego, jeśli spór między Warszawą i Brukselą uda się zażegnać?