Paradoksalnie, pomimo dobrej koniunktury gospodarczej (tempo wzrostu PKB w tym roku ma przekroczyć 4 proc.), banki obserwują więcej przypadków problemów finansowych firm. – O ile rok temu widzieliśmy poprawę sytuacji finansowej, o tyle w ostatnich miesiącach przybywa przypadków jej pogorszenia – zwraca uwagę Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
Bolączki budownictwa
Powód? Sytuacja na rynku pracy, czyli niedobór wykwalifikowanych pracowników i wzrost wynagrodzeń. – Niedobór pracowników powoduje, że firmy nie są w stanie wywiązywać się z kontraktów. To nie tylko oznacza kary umowne, ale też może doprowadzić do utraty płynności i bankructwa. Coraz więcej firm się do tego zbliża – dodał.
Szef ING BSK wskazywał, że takie problemy firm widoczne są głównie w budownictwie. Jak wyjaśnia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, problemy wynikające z niedoboru pracowników i wzrostu płac widać w branżach mających wysoki udział kosztów pracy. To głównie budownictwo, handel i spora część usług. – Ale to firmy budowlane będą najbardziej odczuwać skutki sytuacji na rynku pracy. Ta branża ma rosnący popyt i portfel zamówień, więc odczuwa zapotrzebowanie na pracowników, a jednocześnie ma problemy z ich pozyskaniem. Poza tym budownictwo ma swoją specyfikę, jest bardziej podatne na pogarszanie płynności, bo realizuje kontrakty zawarte rok–dwa lata wcześniej, a możliwości renegocjacji ich warunków są zwykle niewielkie. Ponadto do rosnących kosztów pracy dochodzą też wyższe koszty surowców i materiałów – dodaje Maliszewski.
Aż 45 proc. firm z sektora budownictwa wskazuje, że brak dostępu do wykwalifikowanych pracowników jest dla nich barierą prowadzenia działalności. Rok temu było to 29 proc., więc sytuacja pogarsza się szybko. – Eskalacja problemów finansowych firm może być dopiero przed nami, bo do tej pory braki kadrowe były dość łatwo neutralizowane dzięki Ukraińcom, ale ich napływ wyhamował, a żądane przez nich stawki nie są już tak bardzo konkurencyjne. Sytuacja na rynku pracy będzie dla pracowników dobra, więc ten problem firm nie rozwiąże się szybko, do tego dochodzi obniżenie wieku emerytalnego i możliwość wyjazdu Ukraińców na Zachód – dodaje Maliszewski. W lepszej sytuacji będą duże firmy, małe mogą mieć problem z przełożeniem wyższych kosztów na ceny. Kłopoty firm mogą narastać, bo przed nimi konieczność przeprowadzenia inwestycji. Wykorzystanie mocy produkcyjnych przekracza już bowiem 80 proc. Problemy się skumulują, gdyż inwestujący przedsiębiorcy zderzą się z niedoborem pracowników i wzrostem płac.