Coraz więcej osób prywatnych decyduje się na bankructwo, traktując je jako sposób na pozbycie się długów i szansę na nowy życiowy strat. Jest i nowość: kobiety (przeważają w gronie bankrutów) mają większe długi niż mężczyźni – w ubiegłym roku było odwrotnie. W pierwszym półroczu tego roku sądy ogłosiły 3,7 tys. upadłości konsumenckich – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów (KRD) Biura Informacji Gospodarczej – poznała je „Rzeczpospolita".
– Polacy mają apetyt na wszystko, co zobaczą w telewizorze, finansową przyszłość widzą w różowych barwach, i czasami się przeliczają. Bankrutują, by złapać oddech – ocenia prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.
Reklamy mocno kuszą
Jak podaje Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej, w tym roku miesięcznie bankrutowało średnio 600 osób, w ubiegłym – ok. 547. Co znamienne, na 3,7 tys. bankrutów ponad 62 proc. było w dniu ogłoszenia przez sąd upadłości notowanych w rejestrze długów (w ubiegłym roku – 58 proc.). Bankruci mieli na koncie 7,3 tys. zaległych zobowiązań na łącznie 89,5 mln zł. Jeśli rosnący trend się utrzyma, to tegoroczne zadłużenie będzie wyższe niż to w roku ubiegłym ( sięgało 141 mln zł). – Wśród konsumentów ogłaszających upadłość wzrósł odsetek dłużników wpisanych do KRD. Proces narastania długów zaczyna się więc coraz wcześniej – zauważa Andrzej Kulik, dyr. dep. analiz rynkowych KRD.
Liczba bankrutów rośnie po 25. roku życia, nasila się po skończeniu 35 lat, by osiągnąć apogeum w grupie 36–45-latków. Z kolei największe zadłużenie mają 46–55-latki.
– Dzieci dochodzą do dorosłości, rodzice zapożyczają się, by kupić im mieszkanie i opłacić czesne – tym prof. Czapiński tłumaczy zadłużenie u osób w dojrzałym wieku. Z kolei 25-latki wchodzą w życie, stąd większe ich wydatki. – Reklamy kuszą, a pożyczki dają dziś firmy bez specjalnego sprawdzania kondycji finansowej – dodaje prof. Czapiński.