Ekologicznych aktywistów protestujących w londyńskim City było stosunkowo niewielu – około 400. Starali się jednak zrobić wszystko, by ich protest został maksymalnie zauważony. W czwartek rano 10 z nich przykleiło się do chodnika przed wejściem do London Stock Exchange. Mieli ze sobą wyświetlacze LED, na których pojawiały się hasła takie jak: „Katastrofa klimatyczna", „Mówcie prawdę" i „Nie możecie jeść pieniędzy". Zostali oni zatrzymani przez policję. Pod siedzibą Goldman Sachs na Fleet Street urządzono blokadę drogi. Część demonstrantów biła tam w bębny. Podobne blokady urządzono w okolicach Banku Anglii, na King William Street oraz w pobliżu Rothschild & Co. Kilku demonstrantów weszło na dach pociągu na stacji w dzielnicy finansowej Canary Wharf.
Te demonstracje miały być punktem kulminacyjnym wielodniowych protestów organizowanych w Londynie przez Extintion Rebellion. „Wiele spośród najbardziej szkodliwych dla środowiska spółek jest notowanych na London Stock Exchange. Ta instytucja dosłownie handluje niszczeniem naszej planety. Wśród nich są spółki zaangażowane w paliwa kopalne i w bardzo niszczący biznes górniczy, a także takie, które tworzą katastrofę ekologiczną, np. wycinając dziewicze lasy deszczowe, by zrobić miejsce na produkcję oleju palmowego" – mówi oświadczenie grupy Extintion Rebellion.