W naborach do administracji terenowej często po prostu nikt nie startuje. Co jest powodem tak małego zainteresowania ofertami pracy? Przede wszystkim niskie wynagrodzenia. Alarmuje w tej sprawie Rada Służby Publicznej. Na ostatnim posiedzeniu podjęła uchwałę dotyczącą złej sytuacji kadrowej w części urzędów. Domaga się odczuwalnych podwyżek dla pracowników.
Kandydatów ubiegających się o pracę w całej służbie cywilnej jest aż o cztery i pół razy mniej niż przed pięciu laty. – To zarobki powodują ogromną frustrację i odpływ doświadczonych pracowników – przyznaje Aneta Łapińska z NSZZ Solidarność Pracowników Administracji w Olsztynie.
Rada Służby Publicznej podkreśla, że obecna sytuacja może wpłynąć na jakość pracy i świadczonych usług. Potwierdzają to samorządowcy.
– Na przykład braki kadrowe w inspekcji budowlanej pociągają za sobą opóźnienia w oddawaniu budynków do użytkowania. Pierwszą ofiarą niedostatecznej obsady stanowisk jest system kontroli. W rezultacie samowola budowlana jest rzadko wykrywana. A ludzie za nieprawidłowości często winią samorząd, bo to starosta jest zwierzchnikiem powiatowego inspektora nadzoru budowlanego – mówi Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
Eksperci nie mają wątpliwości. – Musimy zadbać o zarobki w administracji terenowej, ponieważ za chwilę w ogóle może nie być rąk do pracy – alarmuje Tadeusz Woźniak, przewodniczący Rady Służby Publicznej. I dodaje, że podwyżkami powinni zostać objęci najmniej zarabiający.
– W tych urzędach powinny być zatrudniane osoby ze specjalistycznym wykształceniem – podkreśla prof. Jakub Stelina z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.