Podczas sobotniej konwencji PiS zapowiedział reaktywację linii, które wcześniej zostały wykreślone z rozkładów jazdy. Autobusy na lokalnych trasach miałyby przejeżdżać nawet miliard kilometrów rocznie.
– Mamy już przygotowaną ustawę dotyczącą odbudowy komunikacji między gminami, powiatami, gdzie ten transport został zwinięty – powiedział premier Mateusz Morawiecki, cytowany przez branżowy serwis Infobus. Wyjaśnił, że chodzi o „tradycyjne PKS-y" oraz transport prywatny. – Będzie to polegało na przekazaniu pewnych sum pieniędzy, dobrze wyliczonych, dla powiatów, żeby mogły poprzez dopłatę odbudować ten transport – tłumaczył premier.
– To pomysł, na który czekamy od wielu lat, choć niekoniecznie chcielibyśmy jego realizacji w ramach kampanii wyborczej – mówi Aleksander Kierecki, szef firmy analitycznej JMK Analizy Rynku Transportowego oraz serwisu Infobus. Jego zdaniem już ostatnie wybory pokazały, że transport publiczny jest nośnym tematem (elektrobusy, darmowa komunikacja, dowożenie dzieci) i staje się ważny dla wyborców. PiS wykorzystuje go teraz jako skuteczny element gry politycznej.
Konkrety dotyczące odbudowy połączeń autobusowych powinny się znaleźć w nowej ustawie o publicznym transporcie zbiorowym, mającej stworzyć ramy dla działania rynku połączeń autobusowych. Branża transportowa czeka na tę ustawę od blisko czterech lat. Jest już dziewiąty projekt jej nowelizacji. Do tej pory kluczową przeszkodą okazywała się kwestia pieniędzy. – Teraz wraca temat centralnego finansowania i pod względem skuteczności ma szanse powodzenia – uważa Kierecki.
Ale kłopotem jest także zagmatwanie przepisów. Zdaniem Adriana Furgalskiego, wiceprezesa Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, każda kolejna wersja ustawy tylko pogłębiała chaos. – Ustawa jest nieczytelna i przeregulowana. Ostatnia wersja jest zła, a nowego projektu nie należy pisać na kolanie tuż przed wyborami – mówi Furgalski.