Pandemia, stres, strach, izolacja, zdalna edukacja i brak kontaktu z rówieśnikami powodują, że coraz więcej młodych ludzi uważa, że jedynym rozwiązaniem ich sytuacji jest odebranie sobie życia. Policyjne statystyki samobójstw wśród młodych w ubiegłym roku niestety mocno poszybowały w górę.
W ubiegłym roku skutecznie na swoje życie targnęło się 116 osób do 18. roku życia. Wśród nich było ośmioletnie dziecko – wynika z danych Komendy Głównej Policji. Najwięcej takich przypadków odnotowano na terenie województwa mazowieckiego, zachodniopomorskiego, dolnośląskiego i śląskiego.
To zatrważające tym bardziej, że wzrost nastąpił po dwóch latach względnej stabilizacji. W 2019 r. życie odebrało sobie 98 dzieci (4 w grupie 7–12 lat i 94 w grupie 13–18 lat). W 2018 – 97 (5 w grupie 7–12 lat i 92 w grupie 13–18 lat). W 2017 nieletnich samobójców było 116.
Zdaniem prof. Piotra Gałeckiego, konsultanta krajowego w dziedzinie psychiatrii, wzrost liczby samobójstw wśród dzieci jest związany z psychicznym funkcjonowaniem dorosłego społeczeństwa: – Są to naczynia połączone. Zdolność radzenia sobie dzieci jest powiązana ze wsparciem psychicznym ze strony rodziców, dorosłych. Niestety brak wsparcia zarówno dla dzieci, jak i dorosłych będących w sytuacji kryzysu psychicznego przyczynia się do takich wzrostów – dodaje prof. Gałecki.
Kruchość relacji
– Pojawienie się prób samobójczych czy deklarowanie myśli samobójczych jest przejawem sygnalizowania problemów wśród dzieci. Trend obniżania się granicy wieku sprawców dokonanych prób samobójczych jest niepokojący – mówi dr n. med. Tomasz Srebnicki, specjalista psychoterapii dzieci i młodzieży z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Zauważamy jednak, że problemy z nastrojem i zaburzenia depresyjne zaczynają mieć coraz młodsze dzieci. Przyczyn jest mnóstwo, ale warto pamiętać, że depresja jest chorobą cywilizacyjną, jak cukrzyca i otyłość, i nie ma się co dziwić, że dotyka także młodszej populacji.